Było to możliwe dzięki współpracy z prokuraturą we Wrocławiu. Prowadzący śledztwo w sprawie korupcji w polskiej piłce ostatnio zaufali nowo wybranemu WD PZPN i przekazali część dowodów obciążających sześć klubów.

Reklama

W czwartek przedstawiciele oskarżonych pierwszo- i drugoligowców mieli szansę ustosunkowania się do stawianych im zarzutów. Przed Wydziałem Dyscypliny zameldowali się przedstawiciele wszystkich wymienionych klubów.

Arkę Gdynia reprezentowali w Warszawie prawnicy. "Postępowanie jest tajne, w związku z tym ujawnienie jakichkolwiek szczegółów na tym etapie jest niemożliwe. Nie byliśmy niczym zaskoczeni, a nasza rola przed Wydziałem Dyscypliny ograniczyła się do przedstawienia stanowiska Arki. W tej chwili dobrowolne poddanie się karze przez naszego klienta nie wchodzi w rachubę. Nie jesteśmy w stanie zapoznać się ze wszystkimi materiałami dowodowymi. W naszej ocenie postępowanie nie zostało jeszcze zakończone wobec osób, nawet nie wiemy, jakie zarzuty zostały im postawione - powiedział DZIENNIKOWI reprezentujący klub z Gdyni mecenas Michał Krajeński.

Arka była przesłuchiwana niecałe 20 minut, chociaż przeciw temu klubowi prokuratura wrocławska zgromadziła najmocniejsze dowody. Wynika z nich, że w ustawianie meczów drużyny z Wybrzeża zamieszani byli nawet trójmiejscy mafiosi. Wypuszczenie z aresztu za kaucją byłego prezesa tego klubu Jacka M. świadczy o tym, że przystał na współpracę ze śledczymi. Wkrótce należy się więc spodziewać kolejnych aresztowań ludzi powiązanych z gdyńskim klubem.

Reklama

Inną strategię obrały pozostałe oskarżone kluby. Ich reprezentanci jasno dawali do zrozumienia, że są skłonni dobrowolnie poddać się karze. Mają nadzieję, że dzięki temu spotka ich łagodniejsza kara, tym bardziej że zgodnie z przepisami sami będą ją mogli zaproponować. "Będziemy bardzo poważnie rozważać możliwość dobrowolnego poddania się karze. Zwłaszcza jeśli w ten sposób uda nam się uniknąć degradacji do niższej ligi" - powiedział DZIENNIKOWI członek zarządu Górnika Polkowice Michał Lulek.

Przedstawiciel klubu z Polkowic ubolewał, że przyjdzie mu wypić piwo naważone przez poprzedników. "To jest trochę tak, jakbyśmy płacili za nie swoje winy. Przecież w naszym klubie nie ma już ani jednego człowieka z poprzedniej, zamieszanej w te afery, ekipy" - przekonywał Lulek.

Już za tydzień mogą zapaść pierwsze decyzje o karach dla wymienionych klubów. Sankcjom nałożonym przez Wydział Dyscypliny będą uważnie przyglądali się wrocławscy prokuratorzy. Jeśli uznają, że kary będą zbyt łagodne, mogą zerwać świeżo nawiązaną współpracę z WD PZPN w nowym składzie. Z takiej ewentualności doskonale zdają sobie sprawę członkowie Wydziału Dyscypliny.