Gdy wyjeżdżałeś do Włoch, byłeś na topie. Teraz nie grasz. Nie zaczynasz żałować, że wybrałeś właśnie Palermo?
Przeszedłem do jednego z mocniejszych obecnie włoskich klubów, a od tamtej pory minął zaledwie miesiąc. Już miałbym żałować? Chyba trochę na to za wcześnie.

Leo Beenhakker w rozmowie z "Faktem" stwierdził, że dla ciebie lepiej by było, gdybyś wybrał ligę angielską.
A kto powiedział, że w przyszłości tak się nie stanie? Jeszcze nic straconego...

Kibice liczą na sporo bramek z Azerbejdżanem, w końcu ostatni mecz Polska wygrała 8:0.

Nie sądzę, by było to dobre podejście do sprawy. Rywale co prawda są egzotyczni, ale mówi się, że słabeuszy już nie ma. Nie powiem nic nowego, po prostu musimy szybko strzelić bramkę i być skuteczni, to będzie dobrze. Na pewno nie można tych drużyn lekceważyć. Musimy podejść do tego meczu tak, jak do spotkania z Portugalią.

Patrząc na treningi, można przypuszczać, że zagracie w ataku z Maciejem Żurawskim. Dobrze się rozumiecie?
Graliśmy kilka razy ze sobą, we Wronkach również, i chyba wszyscy, którzy oglądają treningi, widzą, że idzie nam całkiem dobrze. Przede wszystkim chciałbym grać, mniej istotne z kim.

Mecze i bramki z Azerbejdżanem i Armenią mogą chyba przekonać do ciebie trenera Palermo Francesco Guidolina?

Może przekonałby go gol w meczu z Włochami. Ale gramy z Azerbejdżanem i z Armenią, więc nawet gol nie zrobi na nim wrażenia. Może gdybym strzelił po dwa lub trzy, to wtedy by zauważył. Zresztą ja nie muszę nic mu udowadniać. On wie, co umiem. Przecież ma mnie na co dzień podczas treningów, a tam strzelam gole. Nie musi oglądać meczu polskiej reprezentacji.

Skoro tak jest dobrze na treningach, to dlaczego nie grasz w Palermo?
W tej chwili nasz trener ma dwudziestu pięciu równorzędnych zawodników, w tym pięciu napastników. Poziom jest tam dużo wyższy niż w lidze polskiej, gra jest szybsza i twardsza. Poza tym sporo myśli się o zabezpieczeniu własnej bramki, więc gramy tylko jednym wysuniętym napastnikiem.

Jak więc oceniłbyś swoją sytuację?
Tak jak i czterech innych napastników. Każdy ciężko pracuje i liczy na szansę. Tam trudno jest nawet wejść do meczowej osiemnastki. Cavani, który wskoczył teraz do pierwszego składu, nie jest ode mnie lepszy. Ma młodzieńczą fantazję i miał sporo szczęścia na początku, dlatego ma lepsze notowania. Ale zapewniam, że powalczę jeszcze o miejsce. Na pewno nie dołuję się swoją sytuacją. Wiem, że nawet miesiąc takiej presji, jak tam na treningach, i takiej rywalizacji, dał mi więcej niż dałby sezon w Polsce.

Obserwujesz swoich kolegów z Bełchatowa? Kiedyś mówiło się, że wyniki tego zespołu to przede wszystkim twoja zasługa. Tymczasem w pięciu meczach bez ciebie Bełchatów nie stracił jeszcze punktu i strzelił aż 20 bramek!
W ogóle mnie to nie dziwi. Trener Orest Lenczyk potrafi stworzyć coś z niczego. Nie ujmując niczego Boguskiemu, Nowakowi czy Kowalczykowi, a wcześniej mnie i Gargule - gwiazdami nie byliśmy. Właśnie w osobie trenera trzeba szukać przyczyn sukcesu, nie w bełchatowskim mikroklimacie.