Władze federacji, z prezesem Julio Grondoną na czele, zaproponowały jednemu z najlepszych piłkarzy w historii przedłużenie kontraktu o cztery lata, pod warunkiem wymiany niemal całego sztabu pracującego z kadrą. Maradona, zgodnie z wcześniejszymi deklaracjami, odrzucił taką propozycję.

Reklama

49-letni Maradona był selekcjonerem drużyny narodowej od listopada 2008 roku. Pod jego wodzą drużyna z trudem zakwalifikowała się do mistrzostw świata w RPA, gdzie po serii czterech zwycięstw w ćwierćfinale uległa Niemcom 0:4. Maradona nie miał wielkich osiągnięć jako trener. Zanim rozpoczął pracę z reprezentacją, którą przejął po Alfio Basile, w połowie lat 90. był krótko był szkoleniowcem klubów Deportivo Mandiyu i Racing Club.

Na boisku był jednak geniuszem. Jako kapitan doprowadził zespół narodowy do tytułu mistrza świata w 1986 r. W drodze do tego tytułu pomogła mu, według jego słów, "ręka Boga" jak określał gola strzelonego ręką w ćwierćfinałowym meczu z Anglią (2:1). Krępy piłkarz miał też swój udział w zdobyciu przez włoski klub SSC Napoli pierwszych w jego dziejach tytułów mistrza Włoch, w 1987 i 1990. Poza tym neapolitańczycy z Maradoną w składzie wywalczyli Puchar UEFA w 1989 r.

Upadek idola nie tylko argentyńskiego, ale też światowego futbolu był nagły i szybki. W 1991 roku Maradona miał pozytywny wynik testu antydopingowego we Włoszech. Zawieszono go na 15 miesięcy i wszczęto śledztwo w sprawie jego związków z włoską mafią. Potem został zatrzymany za posiadanie kokainy.

Kolejna spektakularna wpadka miała miejsce na mundialu w USA w 1994 roku - test antydopingowy ponownie był pozytywny, a piłkarza wykluczono z turnieju. Powrócił do klubu Boca Juniors w 1995 r., ale znowu "przyłapano" go na dopingu dwa lata później. Jego międzynarodowa kariera piłkarska legła w gruzach...

Diego Armando Maradona urodził się jako piąte z ośmiorga dzieci w robotniczej rodzinie 30 października 1960 roku w dzielnicy slumsów na przedmieściach Buenos Aires. Debiutował w klubie Argentinos Juniors w 1976 r., na kilka dni przed swymi 16. urodzinami. Z Boca Juniors zdobył mistrzostwo Argentyny w 1982 r. i z tego klubu przeniósł się do Barcelony za rekordową wówczas sumę trzech milionów dolarów. W 1984 trafił do Neapolu.

W 1998 r. wymierzono mu karę dwuletniego więzienia w zawieszeniu za incydent sprzed czterech lat, gdy strzelał z wiatrówki do dziennikarzy, zgromadzonych przed jego domem. W 2000 roku trafił do szpitala w Urugwaju z dolegliwościami serca, a badania wykazały uzależnienie od kokainy.

Reklama



Terapię odwykową i rehabilitację przechodził na Kubie, dzięki zaproszeniu Fidela Castro, którego nazywa swym przyjacielem i zamierza ponownie odwiedzić za kilka dni... Zresztą ostatnio zamiast rozmawiać z władzami federacji o nowym kontrakcie wybrał się do Wenezueli i spotkał z prezydentem kraju Hugo Chavezem.

Nadmiernie otyły Maradona w 2004 roku spędził 10 dni w klinice w Argentynie na oddziale intensywnej terapii, mając poważne problemy z sercem i oddychaniem. Potem znalazł się na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego, a następnie wrócił na Kubę, na dalsze leczenie. Odchudzony, po operacji zmniejszenia żołądka, w 2005 roku rozpoczął nowy etap życia jako prowadzący - i to z powodzeniem - talk-show w telewizji argentyńskiej.

W maju 2007 roku, w swym pierwszym publicznym wystąpieniu po pobytach w szpitalu i ośrodkach odwykowych, gładko ogolony, zapewnił, że jest "zdrowy, w pełni sprawny i marzy o posadzie trenera reprezentacji Argentyny". Marzenie spełniło się 4 listopada 2008 roku. Słynny reżyser Emir Kusturica nakręcił film dokumentalny o swym burzliwym życiu "boskiego Diego".

Od października 1998 roku w Rosario działa "kościół Maradony", który liczy ponad 40 000 wyznawców. "Chrzest" odbywa się w ten sposób, że osoba poddawana temu rytuałowi przyjmuje odpowiednią pozę i odbija piłkę głową i ręką, jak ich idol w 1986 r. Jak każda religia ma swoje przykazania. Niektóre z nich to: kochać futbol ponad wszystko, deklarować swą bezwarunkową miłość do "boga", bronić honoru argentyńskiej koszulki, szerzyć cuda Diego w całym wszechświecie, przyjmować jego imię bądź nadawać je swoim dzieciom...