Szybko poszło. Po porażce z Albanią, która była już trzecią w eliminacjach do Euro 2024 było pewne, że dojdzie do zmiany na stanowisku selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Pytanie nie brzmiało "czy" tylko "kiedy".

Reklama

Kulesza i Santos szybko się dogadali

Cezary Kulesza nie poszedł co prawda w ślady Grzegorza Laty, który w 2009 roku zwolni Leo Beenhakkera przed telewizyjnymi kamerami tuż po przegranym meczu ze Słowenią. Aktualny prezes PZPN we wtorek spotkał się Santosem w siedzibie futbolowej centrali, ale już nie po to, by słuchać jakiś wyjaśnień. Los szkoleniowca był z góry przesądzony. Panowie zasiedli do negocjacji warunków rozstania.

Reklama
Reklama

Porozumienie szybko osiągnięto i już dzień później PZPN wydał oficjalny komunikat o zakończeniu współpracy z Fernando Santosem.

Zwolnienie Portugalczyka oznacza, że na "gwałt" poszukiwany jest nowy selekcjoner, bo do kolejnego meczu eliminacyjnego zostało tylko 30 dni. Na pewno będzie nim Polak. Po nieudanych ostatnich przygodach z Paulo Sousą i Santosem nikt nie zaryzykuje ponownego zatrudnienia obcokrajowca.

Faworytów jest dwóch

Na giełdzie nazwisk przewija się kilku kandydatów, ale tak naprawdę liczy się tylko dwóch. Maciej Skorża, Adam Nawałka czy Jan Urban, których wymieniają media wejdą do gry wyłącznie w przypadku, gdy Kulesza nie dogada się z Michałem Probierzem lub Markiem Papszunem.

Który z nich ma większe szanse na zostanie selekcjonerem? Probierz jest dobrym znajomym obecnego szefa PZPN. Razem współpracowali w Jagiellonii Białystok. Kulesza zatrudniając Probierza mógłby liczyć na jego lojalność. Sprawy formalne też pewnie szybko udałoby się dogadać, bo 50-letni szkoleniowiec aktualnie jest zatrudniony w PZPN i prowadzi reprezentację do lat 21, więc w grę wchodzi korekta umowy, a zapewne znaczna podwyżka pensji.

Papszun i Probierz mają ze sobą dużo wspólnego

Probierz w swoim dorobku trenerskim na arenie międzynarodowej praktycznie nie ma. Żaden z jego zespołów nie grał w fazie grupowej europejskich pucharów. W swoim CV zapisał dwukrotne zdobycie Pucharu Polski i krajowego Superpucharu, a w Ekstraklasie może pochwalić się wicemistrzostwem w sezonie 2016/17.

Trochę lepiej na tym tle wygląda Papszun. Były trener Rakowa Częstochowa w swoim ostatnim miejscu zatrudnienia zapisał się złotymi zgłoskami w historii klubu. To pod jego wodzą "Medaliki" najpierw z drugiej ligi wkroczyły do Ekstraklasy, a następnie sięgnęły dwa razy po Puchar Polski i Superpuchar kraju. Ukoronowaniem pracy 49-latka pod Jasną Górą było zdobycie mistrzostwa Polski w poprzednim sezonie. Po zakończeniu rozgrywek szkoleniowiec nie przedłużył kontraktu i aktualnie jest czeka na propozycje. Kilka już się pojawiło, ale żadna z nich nie była na tyle satysfakcjonująca, by z niej skorzystać. Reprezentacji jednak raczej się nie odmawia.

Obu wymienionych szkoleniowców oprócz braku sukcesów i doświadczenia w piłce międzynarodowej łączą jeszcze dwie rzeczy. Obaj mają trudny charakter. W swoich zespołach rządzą niepodzielnie i nie uznają kompromisów. To może oznaczać zgrzyty na linii selekcjoner - "gwiazdy" reprezentacji na czele z Robertem Lewandowskim. Pewne jest natomiast to, że jakiego wyboru nie dokona Kulesza, to nowy opiekun naszych orłów będzie miał inicjały "MP".