24-latka pod koniec sierpnia zerwała wiązadło krzyżowe w kolanie. W piłce nożnej to jedna z najgorszych kontuzji. Najgorsze mam za sobą. Rehabilitacja jest mozolna i ciężka. Nawet najbardziej intensywne treningi na boisku z piłką przy tym to fraszka. Cieszę się, że ten etap już się skończył - mówi reprezentantka Polski.

Reklama

Zawistowska płakał przed telewizorem

Zawistowska najgorzej znosiła chwile, gdy widziała jak koleżanki grają, a ona może jedynie oglądać mecze w telewizji lub z trybun. Najtrudniej było jej śledzić grę naszej kobiecej drużyny narodowej. Nie raz podczas meczu reprezentacji Polski uroniłam łzę. Strasznie przeżywałam, że nie mogę pomóc dziewczynom na boisku. Mocno ściskałam za nie kciuki - podkreśla nasza rozmówczyni.

Reklama

Piłkarka Bayernu mieszkając i grając na co dzień w Monachium widzi doskonale różnice jakie są w kobiecej piłce nożnej w Niemczech i Polsce. Na pewno nie jest tak, że jesteśmy jakoś bardzo daleko w tyle. Przepaść jest, ale już nie aż taka jak jeszcze parę lat temu. Małymi krokami w naszym kraju kobieca piłka nożna idzie do przodu. Robi się coraz bardziej profesjonalna. Zarówno w wymiarze reprezentacyjnym jak i klubowym - uważa zawodniczka klubu z Bawarii.

W Niemczech nikt dziewczyn nie wysyła do "garów"

Zawistowska największe różnice dostrzega w kwestiach finansowych. W Niemczech naprawdę sporo inwestuje się w kobiecy futbol. Oczywiście tych sum nie można porównywać z tymi jakie są u mężczyzn - zaznacza reprezentanta Polski.

Drugą kwestią jest podejście ludzi do zawodu piłkarki. Tu nigdy nie odczułam, że jestem gorsza w tym co robię od mężczyzn. Za nim wyjechałam z Polski nie raz słyszałam, że baby nadają się do garów, a nie do piłki. Tu od najmłodszych lat jest wielki szacunek i zrozumienie dla dziewczynek, które trenują piłkę. Nikt ich nie traktuje jak piąte koło u wozu. W akademiach zajęcia z nimi prowadzą ci sami szkoleniowcy, którzy pracują z chłopcami - opowiada w rozmowie z Dziennik.pl jedna z najlepszych Polskich zawodniczek.

Innym problemem kobiecego futbolu oprócz dyskryminacji jest seksizm. Organizacja "Kick It Out" przeprowadziła ankietę wśród angielskich trenerek. Tematem były doświadczenia w miejscu pracy. Przeważająca większość z ankietowanych doświadczyła zachowań seksistowskich, po których chciała skończyć z futbolem. W naszym kraju ostatnio głośno było o aferze opisanej przez "Gazetę Wyborczą" w klubie Stomilanki Olsztyn. Jedna z byłych zawodniczek ujawniła, że kilka lat temu była ofiara niestosownego zachowania ze strony trenera.

Ja osobiście nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, ale wiem, że takie rzeczy w naszej dyscyplinie się zdarzają. To są przykre i bolesne sprawy. Nigdy nie powinno do nich dochodzić. Strasznie mnie to denerwuje. Nie lubię o tym słuchać, bo odbiera mi to energię, ale trzeba o tym głośno mówić. Nie wolno zamiatać pod dywan. Tym dziewczynom trzeba pomagać i wspierać, by czuły, że nie są same - podkreśla z całą stanowczością Zawistowska.

Kane zastąpił Lewandowskiego

Zawodniczka doskonale wie, jak ważne jest wsparcie ze strony klubu w trudnych chwilach. Gdy doznała kontuzji i stało się jasne, że szybko nie pojawi się na boisku, to Bayern przedłużył z nią kontrakt do 2025 roku. Nie muszę tego komentować. To mówi samo za siebie. Nikt nie zostawił mnie na lodzie. Cały czas czułam, że jestem ważna dla drużyny - zaznacza 24-latka, która wspomina, że jak trafiła do klubu z Monachium, to wszyscy jak dowiadywali się, że jest z Polski, to pytali ją o Roberta Lewandowskiego.

Teraz już rzadko się to zdarza. Oczywiście, wszyscy pamiętają Lewandowskiego, ale teraz nową gwiazdą Bayernu jest Harry Kane - kończy Zawistowska.

Weronika Zawistowska tęskni za grą w reprezentacji Polski / ShutterStock