Bomba w reprezentacji Polski wybuchła w niedzielę

W niedzielę wieczorem selekcjoner naszej kadry podjął decyzję, że Lewandowski nie będzie pełnił funkcji kapitana narodowej drużyny. Na reakcję 36-letniego piłkarza nie trzeba było długo czekać. Kilka chwil później napastnik Barcelony ogłosił w mediach społecznościowych, że rezygnuje z gry w reprezentacji Polski do póki jej trenerem będzie Probierz.

Reklama

Lewandowski miał stracić sympatię szatni

W poniedziałek na konferencji prasowej selekcjoner wyjaśnił, że jego decyzja była motywowana wyłącznie dobrem drużyny. Według Łukasza Olkowicza to rada drużyny wymusiła na Probierzu, by szkoleniowiec zmienił kapitana zespołu. Lewandowski miał podobno stracić sympatię szatni. Szalę przechyliło spotkanie selekcjonera z radą drużyny. Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego to ciało zostało okrojone do czterech członków. Obecnie w jej skład wchodzą Jan Bednarek, Przemysław Frankowski, Jakub Kiwior i Piotr Zieliński - poinformował dziennikarz "Przeglądu Sportowego".

PZPN wydał komunikat. Probierz zadzwonił do dziennikarza

Reklama

Tym doniesieniom zaprzecza zarówno PZPN jak i sam selekcjoner. Związek w specjalnym komunikacie poinformował, że decyzja o pozbawieniu Lewandowskiego funkcji kapitana reprezentacji Polski była suwerenną decyzją Probierza. Natomiast szkoleniowiec złapał za telefon i prosto z Helsinke, gdzie dziś biało-czerwoni w ramach eliminacji do MŚ 2026 zmierzą się z Finlandią zadzwonił do Olkowicza, by sprostować podawaną przez niego informację o tym, że to rada drużyny wymogła na selekcjonerze zmianę kapitana zespołu.

Z Finlandii zadzwonił Michał Probierz: "Decyzję o odebraniu opaski Robertowi Lewandowskiemu biorę w stu procentach na siebie. To jest moja decyzja po rozmowach wewnątrz kadry i ja za nią odpowiadam. Podkreślam raz jeszcze: to była moja decyzja" - napisał na portalu X Łukasz Olkowicz.