Dwa błędy Polaków, dwa stracone gole
Biało-czerwoni poprzedni występ w turnieju finałowym zaliczyli w 2019 we Włoszech i San Marino. Wówczas pod wodzą Czesława Michniewicza zaczęli znakomicie, pokonali Belgię 3:2 i Włochy 1:0, ale porażka z Hiszpanią aż 0:5 oznaczała dopiero trzecie miejsce w grupie i odpadnięcie z dalszej rywalizacji.
Tegoroczne Euro ekipa kierowana przez Adama Majewskiego zaczęła od porażki. Polacy w pierwszej połowie mieli przewagę, ale nie potrafili udokumentować jej golem. To co nie udało się naszym orłom, wyszło rywalom na początku drugiej połowy.
W 55. minucie po stałym fragmencie gry i błędzie naszych piłkarzy prowadzenie Gruzinom dał Nodari Lominadze.
Kałuziński wyrównał z rzutu karnego
Po stracie bramki Polacy od razu rzucili się do odrabiana straty. Kilka razy kotłowało się w polu karnym rywali i nasi piłkarze byli od włos od wyrównania, ale gola na wagę remisu udało im się strzelić nieco ponad kwadrans przed końcem regulaminowego czasu gry.
Po faulu na Mariuszu Fornalczyku sędzia podyktował rzut karny. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Jakub Kałuziński i pewnym uderzeniem pokonał gruzińskiego bramkarza.
Gruzini zadali zabójczy cios w samej końcówce
Niestety, tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego biało-czerwoni stracili drugą bramkę po fatalnym błędzie. Tym razem nie popisał się Michał Rakoczy, który nie potrafił zablokować piłki przy linii końcowej boiska i Vasilios Gordeziani ustalił wynik spotkania na 2:1 dla Gruzji.
Portugalia i Francja kolejnymi rywalami Polaków
Kolejnymi przeciwnikami naszej reprezentacji w grupie C turnieju na Słowacji będą piłkarskie potęgi - Portugalia i Francja.
MME z udziałem 16 drużyn, podzielonych na cztery grupy, potrwają do 28 czerwca, a zakończy je finał w Bratysławie. Awans do ćwierćfinałów wywalczą po dwa najlepsze zespoły z każdej grupy. Później rywalizacja toczyć się będzie już systemem pucharowym.