Zresztą z powodu opóźnień w realizacji tej inwestycji na PGE Arenie Gdańsk nie odbyło się już pięć zaplanowanych imprez, w tym międzypaństwowe towarzyskie spotkanie piłkarskie Polski z Francją, które 9 czerwca również odbyło się w stolicy.

Reklama

Mecz outsiderów ekstraklasy, którzy solidarnie przegrali dwa pierwsze spotkania, obejrzało aż 34 186 widzów. Co prawda na początku organizatorzy zakładali, że frekwencja nie przekroczy 30 tysięcy osób, ale widząc ogromne zainteresowanie (w piątek i w sobotę kasy czynne były od ósmej rano do północy) zdecydowali się otworzyć także trybuny za jedną z bramek. Na widowni zasiedli m.in. były prezydent Lech Wałęsa, premier Donald Tusk, były premier Jan Krzysztof Bielecki oraz minister sportu i turystyki Adam Giersz.

W Lechii nie zagrali kapitan Łukasz Surma, który pauzował drugi mecz za czerwoną kartkę otrzymaną w pierwszym spotkaniu z Polonią oraz kontuzjowany środkowy obrońca Krzysztof Bąk. Nie wystąpił także Paweł Nowak, którego zastąpił Fred Benson.

W porównaniu do ostatniego przegranego 1:3 spotkania z Legią Warszawa trener gości Jurij Szatałow posadził na ławce Andraża Strunę i Koena van der Biezena, natomiast Hesdey Suart nie zagrał z powodu kontuzji. W pierwszym składzie pojawili się natomiast Krzysztof Nykiel, Sławomir Szeliga i Vladimir Boljević.

Reklama

Inauguracyjny mecz na PGE Arenie Gdańsk nie był jednak wielkim widowiskiem. Początek spotkania zdecydowanie należał do gości, którzy w pierwszych siedmiu minutach egzekwowali aż pięć rzutów rożnych. W 4. minucie Saidi Ntibazonkiza ograł po lewej stronie Marcina Pietrowskiego i zagrał do Mateusza Bartczaka, którego strzał intuicyjnie obronił Sebastian Małkowski.

W 10. minucie po świetnym zagraniu Bensona w polu karnym Cracovii nie atakowany przewrócił się Abdou Traore - gdyby utrzymał równowagę znalazłby się sam przed bramkarzem rywali. Kolejna groźna akcja gospodarzy zakończyła się zdobyciem bramki - w 25. minucie po zgraniu piłki przez Tomasza Dawidowskiego swojego pierwszego gola dla Lechii i pierwszego na nowym stadionie strzelił Benson. Było to zresztą jedyne uderzenie w pierwszej połowie w wykonaniu gdańskich piłkarzy.

W 50. minucie po podaniu Alexandru Suvorova groźnie z ostrego kąta strzelał Boljević, a 9. minut później w podobnej sytuacji przestrzelił Andrzej Niedzielan. Za chwilę Niedzielan zmarnował wymarzoną okazję do wyrównania. Po długim zagraniu z głębi pola - nie było spalonego, bo zagapił się Luka Vućko - napastnik gości przelobował golkipera Lechii, który wyszedł poza pole karne, ale nie zdecydował się od razu umieścić piłki w pustej bramce i Małkowski zdołał wybić mu ją wślizgiem.

Reklama

W 69. minucie goście, absolutnie zasłużenie, doprowadzili do remisu. Tym razem znakomitym podaniem popisał się Ntibazonkiza, a wprowadzony w drugiej połowie Aleksejs Visnakovs pokonał bramkarza Lechii.

Gospodarze bliscy szczęścia byli z kolei w 78. minucie. Po rzucie rożnym najpierw źle w piłkę trafił Sergiejs Kożans, a z dobitką nie poradził sobie wprowadzony przed chwilą na boisko Piotr Wiśniewski.

Tuż przed końcem spotkania kolejnej dogodnej okazji nie wykorzystał Niedzielan. Do poziomu gry można mieć zastrzeżenia, ale pocieszeniem dla obu zespołów jest to, że zdobyły pierwsze w tym sezonie punkty.

Lechia Gdańsk - Cracovia Kraków 1:1 (1:0)
Bramki: 1:0 Fred Benson (25), 1:1 Aleksejs Visnakovs (69).

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Tomasz Dawidowski, Luka Vućko. Cracovia Kraków: Sławomir Szeliga, Andrzej Niedzielan.

Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 34 186.

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Luka Vućko, Sergejs Kożans, Lewon Hajrapetjan - Marcin Pietrowski (77. Piotr Wiśniewski), Mateusz Machaj, Abdou Traore - Fred Benson, Tomasz Dawidowski (70. Paweł Nowak), Ivans Lukjanovs (87. Kamil Poźniak).

Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Krzysztof Nykiel, Arkadiusz Radomski, Mateusz Żytko (51. Aleksejs Visnakovs), Milos Kosanovic - Saidi Ntibazonkiza, Mateusz Bartczak, Sławomir Szeliga, Vladimir Boljevic (78. Andraz Struna), Alexandru Suvorov (82. Rok Straus) - Andrzej Niedzielan.