Były zawodnik „Niebieskich” i reprezentacji Polski zastąpił Waldemara Fornalika, który zrezygnował z funkcji.

Nie było za dużo czasu do namysłu. Sytuacja mnie zaskoczyła. Będę chciał się spotkać z Waldemarem Fornalikiem. Jesteśmy kolegami, razem graliśmy tutaj. Śledziłem grę Ruchu, znam drużynę. Wierzę, że się utrzymamy. Inaczej bym nie przyjeżdżał. Sportowo nie jesteśmy gorsi od rywali w ósemce – dodał Warzycha, któremu pomagać będą Grek Giorgios Papalamprou, odpowiedzialny za przygotowanie fizyczne i były zawodnik Ruchu Wojciech Grzyb. Doradcą zarządu i członkiem rady nadzorczej został inny zawodnik Ruchu Mariusz Śrutwa.

Reklama

Przygotowywana dla Warzychy umowa ma obowiązywać do końca tego sezonu z opcją na kolejny. Rewolucji nie będziemy robić, nie ma na to czasu, małe zmiany na pewno wprowadzimy. Zawodnicy muszą się określić, wiedzą, jaka jest sytuacja pozasportowa. Chcę ich przekonać, by odłożyli wszystko i zostawili serce na boisku – zaznaczył nowy szkoleniowiec.

Warzycha zdobył z Ruchem w 1989 roku ostatnie dla klubu, 14. mistrzostwo Polski, a potem odszedł do Panathinaikosu Ateny, w którym grał 14 lat i strzelił 245 bramek w 390 meczach. W minionym sezonie był asystentem Serba Vladana Milojevica w cypryjskiej Omonii Nikozja.

Reklama

Zdaniem Wojciecha Grzyba decydująca będzie sfera mentalna. Efekt "nowej miotły" może zadziałać. Ja na miejscu piłkarzy zakasałbym rękawy – podkreślił.

Urzędujący od początku marca prezes Janusz Paterman, będący też udziałowcem klubu, przyznał, że sytuacja finansowa Ruchu jest trudna. Zastałem klub bez złotówki. Zrobiono nam 15 zajęć komorniczych. Ciężko się pracuje w takich warunkach – powiedział prezes.

Paterman chce namówić samorząd miasta do wspólnego podwyższenia kapitału Ruchu, co pomogłoby wyjść klubowi na prostą. Mam do stracenia tyle samo, co miasto. Nie będę czarował. Trzeba mobilizacji wszystkich, jest kilka zagrożeń. 27 kwietnia będzie sesja, podczas której zostanie przesądzone, czy miasto zaakceptuje program ratunkowy. Do wyemitowania mamy 18 mln akcji, kolejne pożyczki nie mają sensu – ocenił prezes.

Reklama

Dodał, że prowadzi rozmowy z potencjalnymi strategicznymi sponsorami, którzy czekają na to, czy Ruch dostanie licencję.

A ja nie dopuszczam myśli, aby mogło być inaczej – stwierdził. Ujawnił, że Ruch przegrał w UEFA spór z niemieckim 1. FC Nuernberg w kwestii zapłaty pół miliona euro. Tyle powinno wpłynąć na konto Niemców po sprzedaniu przez „Niebieskich” napastnika Mariusza Stępińskiego do francuskiego Nantes. Chorzowianie kupili gracza od klubu z Norymbergi i powinni się podzielić kwotą późniejszego transferu.

To zobowiązanie bezsporne. Jestem w kontakcie z niemieckim klubem. Jeśli wpłacimy zaliczkowo 50 tys. euro, to resztę możemy uregulować do końca czerwca, a Niemcy wycofają się z roszczeń – wyjaśnił prezes. Chorzowianie po sezonie zasadniczym zajmują 14., ostatnie „bezpieczne” miejsce w tabeli.

Samorząd ma 20 procent udziałów w Ruchu. Prezydent miasta Andrzej Kotala zadeklarował wykup kolejnych akcji za 3 mln złotych. Poza miastem duże pakiety akcji (powyżej 30 proc.) posiadają urzędujący od początku marca prezes Janusz Paterman i inny biznesmen Aleksander Kurczyk.

Paterman zaznaczył, że nie ma kontaktu z trzecim udziałowcem i raczej nie liczy, że włączy się on w wykup kolejnych akcji.

Rok temu Ruch też był w trudnej sytuacji finansowej i dostał od miasta pożyczkę w wysokości 18 mln zł. Prezes Paterman przyznał niedawno, że Ruch ma 36 mln złotych długu, z czego 21 to zadłużenie wobec udziałowców. Zimą klub stracił cztery punkty za zaległości finansowe. Od połowy lutego obowiązuje półroczny zakaz transferów.