W niedzielę o godz. 18 Lechia podejmie Legię i w przypadku zwycięstwa gospodarzy ich przewaga nad mistrzami Polski wzrośnie do ośmiu punktów.

Reklama

Ta różnica niczego jeszcze nie przesądzi. Spokojnie, za nami dopiero 17 kolejek, czyli do rozegrania zostało 20 spotkań, w których można zdobyć 60 punktów. Do wszystkiego trzeba podchodzić z umiarem i pokorą – powiedział.

Haraslin nie ukrywa jednak, że konfrontacja ze stołecznym zespołem wywołuje u niego dreszczyk emocji.

Takie mecze nie zdarzają się co tydzień, a ja lubię grać takie spotkania i lubię grać pod presją. Bardzo się cieszę na myśl o tej rywalizacji i nie mogę już doczekać się pierwszego gwizdka. Z całym szacunkiem dla innych zespołów, ale chciałbym takie spotkania jak z Legią rozgrywać jak najczęściej - zaznaczył.

Słowacki skrzydłowy zapewnia, że przygotowania do meczu z obrońcami tytuły były identyczne jak do poprzednich ligowych spotkań.

Do każdego meczu podchodzimy tak samo i w każdym mamy swoje zadania do zrealizowania. Dlatego musimy odpowiednio przygotować się nie tylko pod względem fizycznym i taktycznym, ale także mentalnym – wyjaśnił.

Lechia gra w tym sezonie niezwykle skutecznie. Biało-zieloni odnieśli najwięcej, bo 11 zwycięstw, stracili też 17 bramek, czyli najmniej w lidze. Wygrali siedem ostatnich meczów, z czego dwa w Pucharze Polski, są także jedynym zespołem, który nie poniósł porażki na własnym stadionie. Trener Piotr Stokowiec podkreśla, że dla niego ważniejsza od efektownej gry jest jednak dyscyplina, dobra organizacja i konsekwencja.

Drużyna, która gra pięknie, może być w środku tabeli, ale drużyna, która gra skutecznie, znajduje się na jej szczycie. Podoba mi się jak Lechia jest zbudowana, bo każdy z nas do tej budowli dokłada swój klocek i dlatego stanowimy monolit. Mamy też zawodników, którzy kiedy nie idzie, potrafią pociągnąć zespół. Tak jak w derbach. Nie szło nam, Arka miała sytuacje, ale był Flavio Paixao, który znalazł się tam gdzie trzeba i kiedy drużyna tego najbardziej potrzebowała, zdobył zwycięską bramkę – przypomniał.

Reklama

W tym sezonie 22-letni zawodnik uznawany jest często za najlepszego skrzydłowego ekstraklasy. Na razie ma na koncie trzy gole i pięć asyst.

Uważam, że są lepsi boczni pomocnicy ode mnie. Nie myślę jednak o tym, tylko koncentruję się na tym, aby jak najbardziej pomóc drużynie. Staram się okazywać rywalom szacunek i pokorę, bo trzeba mieć nogi na ziemi, a nie głowę w chmurach – skomentował.

Zawodnik gdańskiego klubu nie przejmuje się także różnymi informacjami o rzekomym zainteresowaniu jego osobą ze strony różnych klubów.

Niczego sobie nie wkręcam. Chcę mieć czystą głowę, dlatego koncentruję się tylko na piłce, na treningach i meczach. Sprawy związane z transferem leżą w gestii mojego menedżera, dlatego też go mam. Do czerwca 2020 roku jestem zawodnikiem Lechii i nie chcę bawić się w spekulacje, czy mogę odejść albo gdzie mogę trafić. Będę rozmawiał wtedy, kiedy pojawią się oferty na stole. A konkretów na razie nie ma – zapewnił.

Reprezentant słowackiej młodzieżówki twierdzi, że na jego postawę w meczu z Legią nie będzie miała wpływu obecność na gdańskim stadionie skautów różnych klubów.

Nie interesuje mnie nic, co znajduje się poza boiskiem. Nawet kiedy na meczu jest rodzina, to mam z nią kontakt tylko przed oraz po spotkaniu i w ogóle nie myślę, że moi najbliżsi siedzą na trybunach. Poza tym w każdej lidze można się rozwijać i robić systematyczny postęp. Polska ekstraklasa idzie do góry i nie jest taka łatwa jak wtedy, kiedy pojawiłem się w Lechii. Gra się w niej coraz bardziej agresywnie, ale także ofensywniej – skomentował.

Ze względu na swój styl, a Haraslin jest szybki i dynamiczny, narażony często bywa na bezpardonowe ataki rywali. W meczu z Jagiellonią Białystok faulowany był siedem razy i po takich zagraniach piłkarze z Białegostoku otrzymali cztery żółte kartki. Według opinii wielu osób Martin Pospisil powinien jednak zobaczyć nie żółty, a czerwony kartonik.

Chcę pomagać drużynie, a faule na mnie to jeden z takich sposobów, bo rywale łapią kartki, a my mamy rzuty wolne, a nawet karne. Nie wiem co prawda, jakie Jagiellonia przyjęła w szatni zasady, ale po spotkaniu przez pół godziny siedziałem od stóp po biodra w lodzie. Po żadnym meczu nie byłem tak obity jak wtedy – podsumował Haraslin.