Kuciak po ostatnim gwizdku był wściekły. Nie krył swojego rozgoryczenia. Słownie zaatakował arbitra spotkania. Jego zdaniem Stefański nie podyktował dwóch rzutów karnych dla Lechii i nie pokazał czerwonej kartki Arturowi Jędrzejczykowi. Cytując dosłownie Słowaka jego drużyna została w sobotę okradziona przez sędziego.
Nie chcę nikogo obrażać. Proszę tylko napisać, że to była kradzież, zwykła kradzież. Sędzia nas okradł. Skąd on jest, gdzie mieszka? - pytał po meczu golkiper Lechii, nawiązując do tego, że arbiter z Bydgoszczy, mieszka na co dzień w Warszawie.
Trener gospodarzy sobotniego pojedynku też stwierdził, że Stefański podjął błędne decyzje. Ten mecz powinien inaczej wyglądać od 5. minuty, bo należał nam się ewidentny rzut karny, poza tym powinna być też czerwona kartka dla rywali za zagranie ręką - stwierdził Piotr Stokowiec.
Według części ekspertów obie decyzje dotyczące kontrowersyjnych sytuacji z rzutami karnymi zostały bardzo dobrze ocenione przez Stefańskiego. Arbiter nie pomylił się i podjął decyzje zgodne z przepisami. Innego zdania jest prezes PZPN. Była akcja: sędzia boczny nie podniósł chorągiewki, chociaż wydawało się, że jest spalony. Krzyknął do głównego - wiemy, bo mamy czarną skrzynkę, którą możemy odsłuchać. Krzyknął „opóźniam, opóźniam”. I do końca nic nie zrobił, a Stefański gwizdnął rzut karny. Słyszałem narrację, że Stefański podjął dobrą decyzję, bo piłka najpierw dotknęła klatki, a dopiero później ręki Jędrzejczyka i nie powinno być karnego. To są totalne głupoty, które wygadują ludzie! Gdyby tak było, to ja, jako piłkarz, stanąłbym na linii i bronił strzał: piłka odbiłaby się najpierw od mojej nogi, a później od dłoni i nic by nie było. W tym przypadku mówię jasno: Stefański popełnił błąd. Nie jest to błąd techniczny, ale interpretacyjny. Sędzia najpierw podyktował karny, sędzia boczny podniósł chorągiewkę - więc Stefański powiedział, żeby sprawdzić spalonego i jeżeli go nie będzie, to podyktuje rzut karny. Wiem to. Wydawało mi się, że Stefański sprawdzi tylko jedno: czy dać Jędrzejczykowi żółtą czy czerwoną kartkę. Ale zrobił inaczej - skomentował na kanale dziennikarza Polsatu Sport Romana Kołtonia "Prawda Futbolu" Boniek.
Według szefa polskiej piłki Stefański za swój błąd powinien przeprosić trenera, piłkarzy i kibiców Legii. Boniek jednak odrzuca wszelki teorie spiskowe, że arbiter był nieuczciwy i jego celem było, by mecz zakończył się zwycięstwem Legii. To nie była decyzja, która zdecydowała o wyniku spotkania - podkreślił prezes PZPN.