Nazwisko Błaszczykowski kojarzone jest jednoznacznie z pana bratem Jakubem. Teraz, jako prezes Wisły Kraków SA to pan znalazł się w centrum zainteresowania. Czy jest to dla pana duże wyzwanie?

Reklama

Do tej pory działałem w cieniu w ostatnich miesiącach, gdy zasiadałem już w radzie nadzorczej Wisły. Objęcie stanowiska prezesa takiego klubu jak Wisła Kraków jest niesamowitym wyróżnieniem. Jest to dla mnie ogromna zmiana, która wymaga poniekąd reorganizacji życia. Mam świadomość, że teraz będę zupełnie inaczej funkcjonował, ale zaangażowałem się już w stu procentach w pracę w Wiśle.

Prezesem mógł pan zostać już w czerwcu zeszłego roku. Co się zmieniło od tamtego czasu?

Rzeczywiście były wtedy takie sugestie. Odpowiedzialność prezesa jest bardzo duża. Mocno się nad tym zastanawiałem, to była trudna decyzja. Solidnym bodźcem w podjęciu się tego wyzwania była rozmowa z nowymi właścicielami. Przyznaję też, że temat objęcia przez mnie tego stanowiska pojawił się już kilka tygodni temu. Decyzja we mnie dojrzewała i miałem świadomość, że jeśli podejmę się wyzwania muszę być w pełni przygotowany.

Przejęcie na własność klubu przez pana brata, Tomasza Jażdżyńskiego i Jarosława Królewskiego w tak trudnych czasach, gdy nikt nie jest w stanie przewidzieć jak rozwinie się sytuacja na świecie z powodu pandemii koronawirusa wymagało sporo odwagi.

Rzeczywiście ogólna sytuacja biznesowo-gospodarcza jest zła, ale ich działania, które doprowadziły do przejęcia Wisły były kontynuacją ścieżki obranej w styczniu 2019 roku, gdy zaczęli ratować klub, udzielając mu wsparcia w formie pożyczki. Oczywiście, nie jest to korzystny czas na przejęcie spółki ze sporymi długami, ale oni konsekwentnie realizują plan, który założyli sobie kilkanaście miesięcy temu.

Reklama

W zeszłym roku Wisła miała obroty na poziomie 34 milionów złotych, z czego sześć milionów zysku. Teraz powtórzenie tego będzie w zasadzie niemożliwe. Czy odbije się to na płynności finansowej klubu?

Jestem przekonany, że obecna sytuacja dotknie boleśnie nie tylko kluby piłkarskie, sport, ale także gospodarkę. Kłopoty będą przeżywać firmy z nami współpracujące oraz nasi kibice, którzy - zwłaszcza w ostatnim czasie - byli niesamowici, jeśli chodzi o finansowe wsparcie Wisły. Straty na pewno będą niepowetowane, choć nie wiadomo jeszcze na jakim poziomie, bo nie ma odpowiedzi na pytanie, jak długo ta sytuacja będzie się utrzymywać. Niebawem - miejmy nadzieję - zostaną wznowione rozgrywki ekstraklasy, ale bez kibiców. Dla nas to ogromna strata, dodatkowo nie może funkcjonować nas klubowy sklep, który podczas spotkań notował duże obroty. Tracimy też inne dochody z dnia meczowego. Społeczność, która nam pomagała w czasie akcji ratunkowej w 2019 roku, aktualnie ma swoje problemy związane z podstawowymi sprawami dotyczącymi ich codziennego funkcjonowania. Na pewno będzie ciężko. Płynność finansowa naszej spółki może w znacznym stopniu zostać zachwiana. Ponadto klub ma zawarte ugody z dłużnikami, które musi realizować. Oczywiście staramy się postępować zgodnie z harmonogramem spłat, ale dzisiaj nie wiem, co będzie w niedalekiej przyszłości. Jak długo będziemy grać bez kibiców, czy następny sezon rozpocznie się we wrześniu.

Czy po przejęciu piłkarskiej spółki od Towarzystwa Sportowego rozwiązany został problem 40-milionowego długu wewnętrznego ciągnącego się jeszcze od czasu, gdy właścicielem Wisły była Tele-Fonika?

Wszystkie elementy związane z przejęciem spółki od TS-u, a więc herb, nazwa i długi stanowią integralną część umowy przejęcia klubu.

Spotkania tego sezonu, a może i przyszłego mogą być rozgrywane przy pustych trybunach. Czy liczycie na obniżenie stawki za wynajęcie stadionu, który obecnie wynosi 123 tysiące złotych za mecz?

Chcę jak najszybciej rozpocząć rozmowy na ten temat. W tej chwili ustalamy termin spotkania z przedstawicielami władz Krakowa. Dialog z miastem to dla mnie jedna z najważniejszych spraw, którą pragnę się w pierwszej kolejności zająć. Są też inne tematy, nie tylko te związane z wynajęciem stadionu na konkrety mecz. 30 czerwca kończy się obecna umowa na korzystanie ze Stadionu Miejskiego. Trzeba wynegocjować nową.

Od Towarzystwa Sportowego przejmiecie także akademię piłkarską. Jaką ma pan wizję jej funkcjonowania?

Zajmie się tym Krzysztof Kołaczyk. Obecnie buduje nowe struktury organizacyjne, prowadzi rozmowy z trenerami, z rodzicami. Docelowo ma powstać nowa fundacja Akademii Wisły, pod skrzydłami której będziemy szkolić młodych adeptów futbolu. Dużym problemem jest baza treningowa, ale już odbyłem spotkanie z prezesem TS-u Rafałem Wisłockim na temat warunków wynajmu boisk, Krzysztof też ma przygotowany szczegółowy plan. Do lipca będziemy gotowi, aby przejąć akademię i nią zarządzać.

Zimą stał pan na czele zespołu, który dokonał transferów do klubu. Dotychczasowy przebieg sezonu pokazał, że były to udane ruchy. Czy już pracujecie nad kadrą na nowy sezon?

Mamy świadomość, że jest vacat na stanowisku dyrektora sportowego, potrzebujemy wsparcia w tym obszarze. Będziemy szukać osoby odpowiedzialnej za tą sferę, choć niekoniecznie musi to być dyrektor sportowy. To ma być osoba odpowiedzialna za transfery i rozmowy kontraktowe z menadżerami piłkarzy.

Pod koniec maja ekstraklasa ma wznowić sezon. Ludzie związani z Wisłą zgłaszają jednak sporo zastrzeżeń do tego planu.

Procedura, która została wypracowana odnośnie wznowienia rozgrywek ma kilka niejasności. Nie daje odpowiedzi na rodzące się pytania. Dla nas jest to pole do rozmowy, bo jest wiele obszarów, nad którymi trzeba jeszcze popracować. Nie można twierdzić, że wszystko zostało zrobione i należy ruszać z rozgrywkami. Kluczowe dla nas jest zdrowie sztabu, piłkarzy i pozostałych pracowników.

Sezon może przeciągnąć się do lipca. 30 czerwca kończą się kontrakty szesnastu piłkarzom. Czy były już jakieś sondażowe rozmowy dotyczące przedłużenia umów albo zgody na grę jeszcze w lipcu?

Czekamy na wytyczne, jakie w tej sprawie przekaże UEFA czy PZPN. Liczymy, że to pomoże rozwiązać problem, który na pewno nie jest łatwy. Do tej pory kluby otrzymały jedynie sugestie, a nie sztywne dyrektywy. Nie chodzi tylko o kontrakty indywidualne, ale też o zawodników wypożyczonych z innych klubów. Pytań jest wiele.

Wszystko wskazuje jednak na to, że UEFA zostawi ten problem do rozwiązania klubom. Będziecie musieli sami sobie z tym poradzić?

Rzeczywiście mam informacje, że tak się może stać. Trudno się teraz na ten temat wypowiadać, bo do tego niezbędne są konsultacje prawne i nie tylko. Żaden klub jeszcze nie zna odpowiedzi na to pytanie.

A czy prowadzicie już rozmowy dotyczące nowych kontraktów z zawodnikami?

Kilka takich rozmów się toczy, ale obecna sytuacja komplikuje wszelkie dotychczasowe założenia. Istnieje prawdopodobieństwo, że skończymy obecny sezon 19 lipca, ale nie wiadomo kiedy zaczniemy kolejną edycję rozgrywek. W każdym razie pewne kroki w tym kierunku zostały już podjęte.

Czy jako prezes Wisły zamierza pan korzystać z rad Andrzeja Gołaszewskiego, który jest teściem Jakuba Błaszczykowskiego, a był twórcą siatkarskiej potęgi AZS-u Częstochowa?

To jest człowiek, który ma bardzo duże doświadczenie. Obecnie jest przewodniczącym rady nadzorczej Polskiej Ligi Siatkówki. Dużo rozmawiamy, ale specyfika siatkówki jest inna niż piłki nożnej. Pamiętam jak Piotr Gacek dostał propozycje objęcia stanowiska prezesa w klubie z Warszawy i pytał mnie co bym zrobił na jego miejscu. Zasugerowałam, żeby przyjął, bo to dla niego szansa rozwoju. Teraz, gdy sytuacja się odwróciła i to ja miałem zostać prezesem Wisły, to on - mając już doświadczenie - przekazał mi pewne wskazówki, które będą pomocne przy realizacji misji.

Rozmawiał Grzegorz Wojtowicz/PAP