Chodzi o spotkanie rozegrane w poniedziałkowy wieczór na stadionie miejskim w Białymstoku, zakończone remisem 1:1. Po nim na murawę dostał się przez jedną z bramek kibic z dziećmi, który bez problemu podszedł do Błaszczykowskiego, by zrobić sobie z nim zdjęcie. Według informacji medialnych, najpierw zrobił mu zdjęcie ze swoimi dziećmi, potem poprosił kapitana wiślaków o selfie.

Reklama

Gdy zauważyli całą sytuację, zareagowali przedstawiciele obu klubów, wypraszając kibica z miejsca, gdzie nie miał prawa się znaleźć.

W wydanym we wtorek oświadczeniu Jagiellonia nie podaje tych szczegółów; pisze o tym, że po ostatnim gwizdku sędziego doszło do incydentu, który "nie miał prawa się wydarzyć" i naruszone zostały przepisy Ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Mówią one o przebywaniu nieuprawnionej do tego osoby w miejscu nieprzeznaczonym dla publiczności, co podlega karze ograniczenia wolności albo grzywny w wysokości nie niższej, niż 2 tys. zł.

"W tym przypadku było to wejście na murawę w celu zrobienia zdjęcia z zawodnikiem drużyny gości. Klub podjął działania mające na celu zabezpieczenie dowodów naruszenia, a wyjaśnieniem sprawy zajmują się uprawnione do tego podmioty. Chcemy przeprosić naszych gości za ten incydent i wszelkie niedogodności, które z niego wynikają" - głosi oświadczenie SSA Jagiellonia.

Jakub Błaszczykowski został odseparowany od reszty drużyny i przejdzie test na koronawirusa. Ze względu na bezpieczeństwo pandemiczne zespołu, z Białegostoku do Krakowa nie wracał autokarem z drużyną, a oddzielnie.

Białostocki klub zapowiedział weryfikację zabezpieczeń w poszczególnych strefach miejskiego stadionu w czasie meczów. "Z uwagi na to, że Jagiellonia od lat jest wysoko oceniana w kategoriach organizacji zawodów sportowych, zależy nam na usprawnieniu systemu bezpieczeństwa, tak aby do podobnych incydentów nie doszło w przyszłości" - podkreślił klub.