Wpadka z autsajderem pierwszej ligi mocno rozdrażniła warciarzy, którzy bardzo poważnie chcieli potraktować rywala i dalej rywalizować w Pucharze Polski.

Reklama

Wyszliśmy na Sandecję w prawie najsilniejszym składzie. Zabrakło tylko Dawida Szymonowicza i Michała Kopczyńskiego, którzy narzekali na urazy po ostatnim meczu ligowym. Chcieliśmy wygrać i oczywiście, że byliśmy zdenerwowani po tym spotkaniu. Najbardziej bolało to, że nie potrafiliśmy tych naszych pobytów w polu karnym przeciwnika zamienić na konkrety - przyznał opiekun "zielonych" na konferencji prasowej.

Na domiar złego, w Niepołomicach, gdzie rozgrywany był mecz z Sandecją, urazu doznał jeden z liderów środka pola Maciej Żurawski. Ta lista kontuzjowanych jest nieco dłuższa, bo przeciwko Górnikowi nie zagrają m.in. bramkarz Adrian Lis, Miłosz Szczepański, a Jakub Kiełb i Bartosz Kieliba na boisku pojawią się dopiero wiosną.

Mamy jeszcze dwa urazy po meczu z Sandecją, ale nie chcę zdradzać nazwisk. Poza tym liczę, że do niedzieli wyzdrowieją - zaznaczył Szulczek.

Reklama

Do Grodziska Wielkopolskiego zawita Górnik, który przegrał trzy ostatnie spotkania w ekstraklasie, ale w czwartek wyeliminował z Pucharu Polski GKS Katowice. Oba gole dla zabrzan zdobył Lukas Podolski i zdaniem Szulczka, jest wciąż najgroźniejszym punktem zespołu.

Górnik zdobył trochę mniej punktów, niż powinien mieć, gdyż stracił przed sezonem kilku ważnych zawodników. Te zmiany zachodziły też w trakcie rundy. Widać jednak, że nowy trener ma pomysł na tę drużynę. Górnik intensywnie pracuje w trakcie meczu, drużyna dużo biega, stara się szybko odbierać piłkę i kontrolować mecz. Uważam, że gdyby nie te turbulencje kadrowe, miałby więcej punktów. Z każdym meczem ten zespół będzie funkcjonować. Lukas Podolski we wczorajszym meczu pokazał, że jest wciąż piekielnie groźny. Nie możemy pozwolić, żeby mógł zrobić użytek ze swojej lewej nogi - skomentował szkoleniowiec.

Piłkarze Warty kończą rundę jesienną meczami z rywalami, którzy są w ich zasięgu. Oprócz Górnika, poznaniakom przyjdzie się zmierzyć z Radomiakiem i Piastem Gliwice na wyjeździe i 10 listopada u siebie ze Stalą Mielec. Dobre wyniki i zdobycze punktowe mogą sprawić, że "zieloni" spędzą zimę w spokojniejszych nastrojach niż to miało miejsce rok, czy dwa lata temu. Szulczek uważa jednak, że wszystko i tak rozstrzygnie się wiosną.

Reklama

Oczywiście, będziemy chcieli jak najlepiej zapunktować. Z drugiej strony, gdy spojrzymy na ubiegły sezon, to nawet mając 25-26 punktów po pierwszej rundzie, to jeśli przytrafi nam się taka wiosna jak Wiśle Kraków czy Stali Mielec, to wcale nie musi to dać dużego komfortu - ocenił Szulvcczek.

Rok temu po 17 meczach mieliśmy tylko 12 punktów, teraz po 12 spotkaniach mamy już 17 punktów, a więc nawet, jeśli nie poprawimy tego dorobku, to i tak będziemy w lepszej sytuacji, niż na półmetku poprzedniego sezonu. Nie będę miał większego komfortu, gdy w tej rundzie wygramy na przykład jeszcze dwa mecze. Natomiast też nie jest tak, że nie będę miał w ogóle komfortu, gdy wszystkie spotkania przegramy. Tak, czy tak - musimy być przygotowani na ciężką rundę wiosenną - podsumował.

autor: Marcin Pawlicki