Oba zespoły do niedzielnego pojedynku przystąpiły z serią trzech meczów bez zwycięstwa i być może to miało wpływ na ich poczynania, bo grały bardzo ostrożnie i nie podejmowały zbyt dużego ryzyka. Optyczną przewagę miała na początku Cracovia, ale pierwsi sytuację bramkową wypracowali sobie gospodarze. Po kontrataku Filip Starzyński dośrodkował z prawej strony i piłka trafiła do wbiegającego Łukasza Łakomego, ale ten z kilku metrów trafił wprost w Karola Niemczyckiego.
Goście byli częściej przy piłce, ale sytuację bramkową wypracowali sobie dopiero wówczas, kiedy mieli okazję wyprowadzić kontratak. Szansę na trafienia do siatki miał Jewhen Konoplanka, ale źle trafił w piłkę i ta minęła bramkę. Była to najlepsza i właściwie jedyna okazja Cracovii w pierwszej połowie.
Bardziej aktywne w ofensywie było Zagłębie, ale też bez szaleństw. Po zamieszaniu w polu karnym z bliska do siatki piłkę skierował Jarosław Jach, ale był na spalonym. Kilka chwil później Starzyński uderzył z dystansu i trafił w słupek.
Druga połowa mogła się zacząć od gola dla Cracovii. Po ładnej akcji w dobrej sytuacji znalazł się Benjamin Kallman, ale piłka o centymetry minęła bramkę Zagłębia.
Nie była to zapowiedź zmiany obrazu meczu. Tempo gry nadal nie było najwyższe i pod bramkami działo się niewiele. Częściej przy piłce byli podopieczni trenera Piotra Stokowca, ale nie przekładało się to na sytuacje bramkowe.
Oba zespoły czekały na błąd rywala i Cracovia doczekała się pierwsza. Zagłębie łatwo straciło piłkę na własnej połowie i goście znaleźli się w sytuacji trzech na dwóch, ale Otar Kakabadze trafił wprost w Kacpra Bieszczada. Chwilę później wyśmienitą sytuację mógł mieć Karol Knap, gdyby tylko opanował w polu karnym piłkę.
W myśl zasady "do trzech razy sztuka”, trzecia akcja gości w ciągu kilku minut przyniosła gola. Po dośrodkowaniu z prawej strony obrońcy Zagłębia zapomnieli o Kallmanie, który, niepilnowany, strzałem głową z bliska trafił do bramki.
Gol ożywił mecz. Zagłębie starało się mocniej zaatakować, ale na staraniach się kończyło, bo nie potrafiło wypracować sobie choćby jednej sytuacji bramkowej. To Cracovia była groźniejsza i stwarzała kolejne okazje. Do siatki mógł trafić Patryk Makuch, a chwilę później po zamieszaniu w polu karnym lubinian uratował słupek.
Losy meczu rozstrzygnął mocny, celny strzał Makucha, po którym Bieszczad drugi raz musiał sięgać po piłkę do siatki. Wszystko zaczęło się od fatalnego błędu w ustawieniu Gurama Giorbelidze, który zaledwie kilkanaście sekund wcześniej wszedł na boisko. Gruzin zupełnie odpuścił swoją stronę boiska i dzięki temu rywal mógł się znaleźć na czystej pozycji i to wykorzystał.
Zagłębie już się nie podźwignęło, poniosło trzecią porażkę z rzędu w lidze i to trzecią do zera. Przełamała się za to Cracovia i trzy punkty zdobyte w Lubinie pozwoliły jej awansować do górnej części tabeli.
KGHM Zagłębie Lubin – Cracovia Kraków 0:2 (0:0)
Bramki: 0:1 Benjamin Kallman (67-głową), 0:2 Patryk Makuch (86)
Żółta kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Bartosz Kopacz, Koki Hinokio; Cracovia Kraków: Cornel Rapa
KGHM Zagłębie Lubin: Kacper Bieszczad – Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Jarosław Jach, Mateusz Bartolewski (85. Guram Giorbelidze) – Bartłomiej Kłudka, Łukasz Łakomy, Filip Starzyński (70. Koki Hinokio), Marko Poletanovic (70. Tomasz Pieńko), Damjan Bohar (70. Kacper Chodyna) – Martin Doleżal (59. Rafał Adamski)
Cracovia Kraków: Karol Niemczycki - Cornel Rapa, Matej Rodin, Virgil Ghita - Otar Kakabadze, Karol Knap (68. Florian Loshaj), Takuto Oshima, Michal Siplak – Jewhen Konoplanka (84. Michał Rakoczy), Patryk Makuch - Benjamin Kallman (85. Filip Balaj)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Widzów: 4012
Autor: Mariusz Wiśniewski