Trener poznańskiej drużyny John van den Brom, podobnie jak w meczu z Wartą, postawił na wariant gry z trójką obrońców i trójką napastników. O ile ta taktyka zdała egzamin w derbach, tak przeciwko Stali strasznie zawodziła. Poznaniacy grali bezbarwnie, dając rywalom dużo swobody. Na dodatek plany szkoleniowca pokrzyżował uraz Dino Hoticia, który już w 17. minucie musiał opuścić boisko.

Reklama

Kilka minut później niespodziewanie goście objęli prowadzenie. Ilia Szkurin podał za plecy Filipa Dagerstala, a Maciej Domański zdążył uprzedzić Bartosza Mrozka. Ponad 15 tysięcy kibiców zgromadzonych na Enea Stadionie mogło mieć deja vu, bowiem dość podobnie rozpoczął się mecz tych drużyn rok temu; "Kolejorz" przegrał wówczas 0:2. Poirytowany van den Brom postanowił dokonać korekt w składzie. Jeszcze przed przerwą zmienił Michała Gurgula wprowadzając Filipa Szymczaka i wrócił do dawnego systemu gry z czwórką obrońców. Krótko po tych zmianach Lech wyrównał. Poznaniacy wymienili kilka szybkich podań i Kristoffer Velde w sytuacji sam na sam nie dał szans Mateuszowi Kochalskiemu.

Velde robił spore spustoszenie w polu karnym Stali. Po jego kolejnej akcji, Kochalski z trudem odbił piłkę, ale wobec dobitki Filipa Marchwińskiego był bezradny.

Reklama
Reklama

Po chwili mogło być już 3:1, lecz tym razem piłka po strzale głową Velde trafiła w słupek. Przerwa zdawała się być zbawieniem dla mielczan.

Po zmianie stron Lech kontrolował grę, ale piłkarze Stali szukali swojej szansy na wyrównanie. Goście starali się wysokim pressingiem zmusić gospodarzy do błędu i kilka razy lechici pogubili się przy wyprowadzaniu piłki. Bartosz Mrozek też musiał kilka razy interweniować po uderzeniach rywali z dystansu.

To jednak Lech stwarzał bardziej klarowane okazje. Sporo ożywienia wniósł wprowadzony w drugiej połowie Joel Pereira, który robił co mógł, by "wypieścić" piłki swoim kolegom. Velde, Afonso Sousa, czy Szymczak marnowali jednak dokładne podania Portugalczyka; Szymczak nie trafił czysto w piłkę stojąc zaledwie kilka metrów od bramki.

Skromne prowadzenie sprawiało, że goście nie tracili nadziei na zdobycie wyrównującego gola. W doliczonym czasie gry piłkę meczową miał Matthew Guillaumier, ale z kozłującej piłki nie mógł przymierzyć precyzyjnie i lechici mogli odetchnąć.

Lech Poznań - PGE FKS Stal Mielec 2:1 (2:1)
Bramki: 0:1 Maciej Domański (23), 1:1 Kristoffer Velde (37), 2:1 Filip Marchwiński (40)
Żółta kartka - Lech Poznań: Kristoffer Velde. PGE FKS Stal Mielec: Ilja Szkurin
Sędzia: Karol Arys (Szczecin)
Widzów: 15 527
Lech Poznań: Bartosz Mrozek - Filip Dagerstal, Miha Blazic, Michał Gurgul (33. Filip Szymczak) - Alan Czerwiński, Radosław Murawski, Jesper Karlstroem, Dino Hotic (17. Elias Andersson) - Afonso Sousa, Filip Marchwiński (62. Joel Pereira), Kristoffer Velde
PGE FKS Stal Mielec: Mateusz Kochalski - Marco Ehmann, Mateusz Matras, Bert Esselink - Łukasz Gerstenstein (62. Mateusz Stępień), Michał Trąbka (71. Kai Meriluoto), Piotr Wlazło (62. Alvis Jaunzems), Krystian Getinger (71. Krzysztof Wołkowicz) - Maciej Domański, Ilja Szkurin, Koki Hinokio (62. Matthew Guillaumier)





autor: Marcin Pawlicki