W swoim pierwszym meczu na Euro 2016 Polacy pokonali 1:0 Irlandię Północną. Po meczu pod adresem kadry Adama Nawałki posypały się pochwały. Jednak według byłego reprezentanta Polski grą biało-czerwonych nie można, aż tak się zachwycać. Zwraca on uwagę na fakt, że przeciwnik nie był zbyt wymagającym rywalem. Dziś nasi piłkarze zmierzą się z drużyną. Problem w tym, że czeka nas rywal z zupełnie innej półki, innej rzeczywistości. Nie wiem, jak zagramy. Obyśmy nie wyglądali na tle mistrzów świata jak Irlandia Płn. na tle Polski - mówi na łamach serwisu gazeta.pl "Franek".
Były snajper naszej kadry nie chce gasić optymizmu w narodzie, ale nie ma wątpliwości, że zdecydowanym faworytem czwartkowego meczu są nasi zachodni sąsiedzi. Zaczęliśmy turniej jak nigdy - od zwycięstwa. Jeśli damy radę Niemcom albo chociaż zremisujemy, to będzie znaczyło, że nikt w Europie nie jest nam straszny. Niemcy mają pewną cechę, która jest unikalna. Kiedy rywalom wydaje się, że ich zdominowali, dopadli, są bliscy zwycięstwa - najczęściej przegrywają. Tak było z Ukrainą. Drużyna Joachima Loewa zdobyła bramkę, a potem oddała pole przeciwnikom. Gdy wszyscy oczekiwaliśmy gola na 1:1, padła druga bramka dla Niemców. Obyśmy potrafili uniknąć czegoś podobnego - przestrzega 41-latek.
Frankowski znany był z tego, że często wpisywał się na listę strzelców. Dzięki swoim umiejętnościom snajperski dorobił się przydomku "Franek łowca bramek". Czy ma jakieś wskazówki dla Roberta Lewandowskiego, jak oszukać niemiecką obronę? Przykro mi, ale ja na takim poziomie nigdy nie grałem. Nie sądzę jednak, by Robert potrzebował rady. Jest przecież napastnikiem wycenianym na 70 mln euro. Jeśli on miałby nie wiedzieć, co robić, to kto? - pyta retorycznie były gracz Wisły Kraków.