Niemieccy policjanci przystąpili do akcji po otrzymaniu sygnałów, że wśród fanów jadących pięcioma autobusami mogą znajdować się osoby skłonne do zakłócania porządku publicznego.
W akcji uczestniczył także helikopter.
Na byłym polsko-niemieckim przejściu granicznych koło miejscowości Ludwigsdorf powstał tymczasowy punkt kontroli. Potem okazało się, że wśród polskich kibiców nie było podejrzanych osób, chociaż, jak wynika z raportu policyjnego, wielu znajdowało się "pod umiarkowanym wpływem alkoholu".
Tylko jednemu z podróżujących odmówiono wjazdu do Niemiec, ponieważ w jego bagażu znaleziono zabronione materiały pirotechniczne, a także śladowe ilości marihuany. Po dwóch godzinach kontroli autobusy mogły podążać w kierunku Francji.