Jest inaczej niż na poprzednich imprezach. Mecze rozgrywane są w wielu krajach i muszę przyznać, że na razie nie odczuwam atmosfery mistrzostw. Podejrzewam jednak, że kiedy wieczorem zasiądziemy do wspólnego oglądania inauguracyjnego spotkania, to się z pewnością zmieni - powiedział na konferencji na Polsat Plus Arenie Gdańsk Rybus.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

W dwóch ostatnich towarzyskich meczach niespełna 32-letni zawodnik nie był specjalnie eksploatowany. 1 czerwca w konfrontacji z Rosją we Wrocławiu (1:1) nie zagrał, natomiast tydzień później w potyczce z Islandią w Poznaniu (2:2) pojawił się na boisku dopiero w 80. minucie, kiedy zastąpił Tymoteusza Puchacza.

Ostatni mecz rozegrałem 12 maja w finale Pucharu Rosji. Odniosłem w nim kontuzję, która wykluczyła mnie z gry w pierwszej towarzyskiej konfrontacji. W drugiej zagrałem 10 minut, ale poczułem atmosferę spotkania. Na zgrupowaniu w Opalenicy trenowałem głównie indywidualnie oraz z Arkiem Milikiem, ale od pięciu dni ćwiczę z zespołem. Po urazie nie ma już śladu, czuję się dobrze, jestem gotowy do gry i do dyspozycji trenera - zapewnił.

Rywalizację podczas finałowego turnieju biało-czerwoni rozpoczną w poniedziałek o godz. 18, kiedy zmierzą się w Sankt Petersburgu ze Słowacją.

Dopiero dzisiaj mieliśmy pierwszą odprawę poświęconą tej drużynie i także trening podporządkowany był pod mecz ze Słowacją. Wiemy jakim gra ustawieniem, ale o personaliach nie chcę mówić, bo przez najbliższe dni będziemy mieli więcej informacji. Oglądałem natomiast mecz Słowaków z Austrią. Widać, że to ciekawa i doświadczona drużyna, bo kilku jej zawodników grało nawet na mistrzostwach świata w RPA w 2010 roku i ma turniejowe obycie – skomentował.

Kluczowy mecz ze Słowacją

Piłkarz nie ukrywa, że na mistrzostwach Europy ogromne znaczenie dla dalszych losów rywalizacji będzie miało właśnie poniedziałkowe spotkanie.

Zawsze pierwszy mecz jest kluczowy. Chodzi o to, aby ustawić sobie sytuację w grupie i żeby nie było niepotrzebnego ciśnienia jak to miało miejsce na mistrzostwach świata w Rosji. Nastawiany się na trudne spotkanie, ale żaden mecz na turniejach takiej rangi nie jest łatwy. Na razie jest spokój i fajna atmosfera na treningach i w hotelu. Widać, że ta grupa jest zwarta i jeden za drugiego pójdzie w ogień. To na pewno pomoże nam na boisku – ocenił.

Reprezentant moskiewskiej drużyny przekonuje, że do wyników meczów z Rosją i Islandią nie należy przykładać zbyt dużej wagi ani wyciągać pesymistycznych wniosków.

Reklama

Treningi w Opalenicy były bardzo ciężkie i za wcześnie, aby nasza forma była optymalna. Te wyniki nie zmąciły jednak dobrej atmosfery i apeluję o spokój. Przed poprzednimi mistrzostwa Europy we Francji rezultaty meczów towarzyskich nie napawały optymizmem, a jak było na turnieju, każdy wie. Na razie trzeba do tego spokojnie podchodzić i nie panikować. Mam nadzieję, że dyspozycja zespołu na mistrzostwach będzie odpowiednia. Wiemy czego oczekuje trener Sousa i trzeba to tylko przełożyć na boisku – dodał.

Rybus w pierwszym składzie?

Rybus liczy oczywiście na występ w inauguracyjnym spotkaniu, a jego głównym konkurentem do gry na lewym wahadle jest Tymoteusz Puchacz.

Tymek nie jest moim konkurentem tylko kolegą z zespołu. W meczach z Rosją i Islandią grał więcej ode mnie i fajnie się zaprezentował. Widać, że ma potencjał, jest młody i dobrze przygotowany fizycznie. Wybór jest w rękach trenera. Przed nami kilka treningów, a ja daję z siebie 100 procent. Wierzę, że Paulo Sousa wystawi skład, który wygra ze Słowacją. Nie wiemy natomiast jaka jedenastka rozpocznie to spotkanie. Selekcjoner pokazał kilka razy, że potrafi zaskoczyć i często podaje skład tuż przed wyjazdem na stadion – stwierdził.