Eriksen stracił przytomność w 43. minucie spotkania w Kopenhadze. Bez kontaktu z rywalem osunął się na murawę. Zanim dobiegły do niego służby medyczne, pierwszej pomocy udzielił mu Kjaer. Najpierw upewnił się, że kolega z drużyny nie połknął języka, a następnie ułożył go w bezpiecznej pozycji. Później, gdy Eriksen był reanimowany, udzielił wsparcia żonie zawodnika Interu Mediolan, która pojawiła się na murawie.
Według relacji lekarzy, 29-letni Eriksen przytomność odzyskał jeszcze na stadionie, z którego trafił do szpitala. Wszystko wskazuje na to, że doznał ataku serca. Po odzyskaniu świadomości rozmawiał z lekarzami i kolegami z zespołu, do których miał zaapelować, by dokończyli przerwany mecz. Przerwa trwała prawie dwie godziny. Dania przegrała 0:1.
Po zejściu do szatni piłkarze Danii wspierali się, ale i nie bali się okazywać emocji, co przyznał ich trener.
To był bardzo trudny wieczór, który wszystkim przypomniał, co jest w życiu najważniejsze. Wszyscy byliśmy głęboko poruszeni, niektórzy byli tak przytłoczeni tym zdarzeniem, że nie byli w stanie grać albo w ogóle, albo grać na zwykłym poziomie. Całkowicie to rozumiem, bo nie można ot tak sobie wrócić na boisko po zobaczeniu, jak jeden z najbliższych przyjaciół walczy o życie - tłumaczył Hjulmand.
Jednym z najbardziej wstrząśniętych był właśnie Kjaer.
Był naprawdę głęboko poruszony. Wątpił, czy może kontynuować mecz, ale spróbował. Ostatecznie nie mógł grać, stąd jego zmiana - zaznaczył selekcjoner duńskiej ekipy.
Przekazał, że UEFA nie wywierała presji, by dokończyć mecz w sobotę.
Piłkarze mieli wybór, była możliwość dokończenia meczu w niedzielę. Ale chyba mimo wszystko łatwiej było wyjść ponownie na boisko zaraz i - przyznam szczerze - po prostu mieć to za sobą – podsumował Hjulmand.
Kolejne spotkanie Dania rozegra w czwartek, a jej rywalem w Kopenhadze będzie Belgia.