Po porażce ze Słowacją 1:2 sobotni pojedynek biało-czerwonych z Hiszpanami w Sewilli był meczem o wszystko. Skazywani przez wielu na porażkę podopieczni Paulo Sousy wywalczyli cenny punkt w spotkaniu z faworytem. By awansować do 1/8 finału muszą teraz pokonać na koniec występu w fazie grupowej Szwedów.
Trzeba nas pochwalić jako drużynę, jako kolektyw. (...) Jesteśmy dalej w turnieju, gramy ze Szwedami o wszystko i trzeba się z tego cieszyć - zaznaczył Puchacz na antenie TVP.
Przyznał, że dotarły do niego słowa krytyki po porażce w meczu otwarcia. Jego zdaniem sobotni występ był odpowiedzią na głosy zwątpienia.
Mamy kawał drużyny i dlatego to wyglądało tak jak wyglądało. Doszły mnie takie słuchy, że nie ma u nas drużyny, więc odpowiadam, że jest drużyna i ma się dobrze - skwitował 22-letni zawodnik.
Obrońca przyznał, że odczuł na własnej skórze dużą siłę ofensywną ekipy z Półwyspu Iberyjskiego i miał czasem poczucie osamotnienia, gdy naokoło niego było kilku rywali.
Kiedy gra się z Hiszpanami, to czasem tak się zdarza. (...) W tym meczu akurat tak do wyglądało, że i w ofensywie i defensywie czasami byłem osamotniony. Ale myślę, że każdy się z tym zmagał, bo Hiszpanie to świetna drużyna z gwiazdami. Potrafią grać w piłkę, potrafią męczyć rywala w obronie i dlatego czułem się trochę samotny. Ale myślę, że ważne jest to, iż mimo że czasami byliśmy samotni, to w całości dobrze to funkcjonowało i przyniosło nam to punkt - podsumował.
Zapytany o deklarację przed decydującym pojedynkiem ze Szwedami odparł krótko: "Jedziemy dalej".