Słynący w przeszłości z solidnej i poukładanej, ale niekiedy nudnej dla postronnych kibiców defensywnej taktyki Włosi pokazali w tegorocznej edycji ME inną twarz. Zdobyli dotychczas 12 bramek, co jest drugim najlepszym wynikiem turnieju. Więcej ma tylko pokonana przez Italię w półfinale Hiszpania - 13.
Zespół dostarcza rozrywkę i zabawę, ale przy tym jest konkretny i poważny. Za nami trudne mecze, niektóre z nich były ogromnymi wyzwaniami. Nic nie było łatwe nawet w fazie grupowej, mimo że spisaliśmy się w niej bardzo dobrze i zapewniliśmy sobie awans po dwóch meczach. To była wyboista droga, musieliśmy wszystko sobie wywalczyć - podsumował Mancini.
Szkoleniowiec zapewnił, że nie ma mowy o zmianie stylu gry na niedzielny finał na Wembley.
Po prostu tak gramy. Przeciwko Hiszpanii też tego chcieliśmy, chociaż rywale uniemożliwili nam to w dużym stopniu, bo lepiej utrzymywali się przy piłce. Ale (w niedzielę - PAP) będziemy starali się dalej robić to, co robiliśmy, bo nie możemy zmienić czegoś, co doprowadziło nas tak daleko - podkreślił Mancini.
Przyznał jednocześnie, że Anglicy są silniejsi fizycznie od jego podopiecznych.
Ale w futbolu najważniejsza jest gra piłką na boisku i pod tym względem chcemy być lepsi. Mamy nadzieję, że to właśnie te umiejętności będą się jutro liczyły. Od czasu do czasu ten mniejszy wygrywa - dodał.
Finał na Wembley rozpocznie się o godzinie 21.