Nie takiego początku sezonu spodziewali się kibice "Kolejorza". Zaledwie dwa miesiące po zdobyciu tytułu, zespół zupełnie nie przypomina tego, który na finiszu rozgrywek wygrał sześć meczów z rzędu.

Pięciu zawodników nie może grać

Porażka w Superpucharze Polski z Rakowem Częstochowa (0:2), porażka 1:5 w Baku z Karabachem Agdam i odpadnięcie już w 1. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów, a w ostatnią sobotę lechici sensacyjnie zostali pokonani u siebie przez Stal Mielec (0:2) na inaugurację ligowego sezonu.

Do tego trener John van den Brom na konferencję prasową przed meczem 2. rundy kwalifikacji Ligi Konferencji nie przyniósł zbyt dobrych wiadomości.

Reklama

Kontuzjowani są Antonio Milic, Radosław Murawski, Bartosz Salamon, Adriel Ba Lou i straciliśmy też Alana Czerwińskiego, który doznał kontuzji na treningu. Jest to duży problem, bo wypadli ze składu zawodnicy grający na kluczowych pozycjach, czyli np. dwaj środkowi obrońcy. Natomiast ja zawsze uważam, że ma sensu mówić o nieobecnych, ale trzeba się skupić na tych, których mamy w szatni – powiedział holenderski szkoleniowiec.

Jak dodał, na środku defensywy partnerem Lubomira Satki będzie 19-letni Maksymilian Pingot.

Dobrze sobie poradził w meczu ze Stalą i jutro też wyjdzie w "11". To jest dobra wiadomość dla niego, ale także dla naszej akademii – podkreślił van den Brom.

Rywalem Lecha będzie mistrz Gruzji z 2021 roku (tamtejsza liga rozgrywana jest systemem wiosna-jesień), a jednocześnie obecny lider tabeli. Zespół z Batumi na półmetku rozgrywek ma dziewięć punktów przewagi nad Dinamem Tbilisi.

Pech w rywalizacji ze Slovanem

W 1. rundzie eliminacji Ligi Mistrzów Gruzini odpadli ze Slovanem Bratysława. Po remisie na Słowacji 0:0, w Batumi po 90 minutach był także wynik bezbramkowy. Dinamo zdobyło bramkę w 105. minucie, ale rywale zdążyli odpowiedzieć dwoma golami, tego decydującego o awansie zdobyli w trzeciej minucie doliczonego czasy gry drugiej części dogrywki.

Gruziński pomocnik Lecha Nika Kwekweskiri przyznał, że jego rodacy mieli pecha w tym dwumeczu.

Reklama

Oglądałem mecze ze Slovanem. W piłce tak już jest, że zwyciężają lepsi, ale jak obserwowałem tę rywalizację, to uważam, że Dinamo miało pecha, bo zasłużyło na awans – skomentował.

Kwekweskiri przyznał, że atutem rywali jest fakt, że drużyna już od kilku lat gra w podobnym składzie i stylu.

To jest bardzo dobry zespół, prowadzony już od kilku lat przez tego samego trenera Gię Geguchadze. On ma określoną wizję, piłkarze grają już według pewnego schematu. My mamy więcej jakości jako zespół, ale tak to wygląda tylko na papierze. Trzeba jeszcze to udowodnić na boisku – wspomniał.

Jego zdaniem gruziński futbol szybko się rozwija, m.in. dzięki temu, że coraz więcej piłkarzy z jego kraju gra w zagranicznych ligach i to w całkiem mocnych klubach.

Gruzja miała zawsze utalentowanych piłkarzy, którzy posiadali duże umiejętności. Problemem było to, że ci zawodnicy nie mieli gdzie się rozwijać. Jakiś czas temu ten rynek transferowy był dla nas zamknięty. Dziś jest inaczej, wielu Gruzinów gra za granicą, ci piłkarze występują w lepszych ligach, dzięki czemu podnosi się także poziom reprezentacji. Jest też dobra współpraca pomiędzy klubami a federacją, dlatego futbol gruziński jest na dobrej drodze. Szkoda, że zagramy jutro przeciwko gruzińskiej drużynie i wyjątkowo nie będę kibicował rodakom – podsumował z uśmiechem pomocnik "Kolejorza".

Spotkanie Lecha z Dinamo rozegrane zostanie w czwartek o godz. 18. Rewanż odbędzie się za tydzień w Batumi. Zwycięzca tego dwumeczu w 3. rundzie zmierzy się z lepszym w parze Vikingur Reykjavik (Islandia) - The New Saints FC (Walia).

autor: Marcin Pawlicki