Po siedmiu latach lechici znów zaczynają walkę o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W 2015 roku ta próba zakończyła się fiaskiem, ale na pocieszenie pozostała gra w Lidze Europy. W tym sezonie też nie będzie łatwo, bo już w pierwszej rundzie eliminacji "Kolejorz" trafił na mistrza Azerbejdżanu Karabach Agdam.

Reklama

Lech czuje "głód piłki"

Nieco ponad dekadę temu przedstawiciele tego kraju nie robili na polskich zespołach większego wrażenia, ale później ten stan rzeczy zupełnie się zmienił. Azerowie prowadzeni od 14 lat przez Gurbana Gurbanowa wyeliminowali Wisłę Kraków, Piasta Gliwice oraz Legię Warszawa. Legioniści w 2020 roku przegrali u siebie 0:3, a stawką pojedynku była faza grupowa LE.

Dlatego też nowy trener Lecha John van den Brom z szacunkiem odnosi się do najbliższego przeciwnika.

Jest to drużyna regularnie grająca w fazie grupowej europejskich pucharów, rok temu grali w fazie grupowej Ligi Konferencji (awansowali do 1/16 finału, gdzie odpadli z Olympique Marsylia - PAP). Poza tym są mistrzem swojego kraju i z tego tytułu należy im się szacunek. Dzisiaj nie ma problemu z dotarciem do informacji o drużynach, do ich meczów. Wiemy o jakości różnych zawodników, znamy też ich słabości. Jest to drużyna podobna do Lecha w tym sensie, że jest ona gotowa. My dokonaliśmy zaledwie kilku zmian, z tego co wiem, od nich odszedł tylko jeden zawodnik. I mają też trenera, który pracuje już w tym klubie od wielu lat, co nie jest bez znaczenia – mówił na konferencji prasowej.

Jak dodał, jego zespół po ponad dwóch tygodniach ciężkiej pracy i zgrupowaniu w Opalenicy jest gotowy do gry i "czuje głód piłki".

Chcemy wyjść na boisko i walczyć. Ja sam jestem ciekaw jak to jutro będzie wyglądać. Spoglądam na to spotkanie z optymizmem. Wykonaliśmy kawał ciężkiej pracy, ale - co najważniejsze - trenowaliśmy bardzo dobrze – podkreślił van den Brom, który przyznał jednocześnie, że tak wczesne rozpoczynanie sezonu nie stanowi większego problemu dla jego podopiecznych.

Reklama

Jeśli chcemy niedługo zmierzyć się z topowymi drużynami, po prostu musimy tak wcześnie zaczynać grę w kwalifikacjach. Nie ma innej drogi – powiedział.

Salamon nadal nie może grać

Poznaniacy do meczu przystąpią bez Bartosza Salamona. 31-letni obrońca wciąż leczy uraz przywodziciela, którego doznał podczas meczu ze Szkocją.

Nie ukrywam, że liczyliśmy na to, że zagra już w najbliższych meczach. Wszystko wskazuje, że ta przerwa potrwa jeszcze dwa tygodnie i z tego powodu jesteśmy rozczarowani – stwierdził Holender.

Przy okazji szkoleniowiec nawiązał do spekulacji transferowych dotyczących Hiszpana Dani Ramireza oraz Czecha Jana Sykory. Jak powiedział, Ramirez sam zwrócił się do niego i do klubu z prośbą o pozwolenie opuszczenia Lecha.

Podobnie wygląda sytuacja z Sykorą, który miał dobry sezon w Viktorii Pilzno. Ten zespół jest zainteresowany wykupieniem tego zawodnika. Niewykluczone, że oba kluby dojdą do porozumienia – wyjaśnił.

23 tysiące biletów sprzedane

Na zwycięzcę tej pary w 2. rundzie kwalifikacji czeka FC Zurych. Jeśli poznaniacy odpadną, będą rywalizować w drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europy. I na tym etapie też nie muszą kończyć rozgrywek, bowiem w przypadku kolejnego niepowodzenia, wystąpią w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji. A to oznacza, że mistrza Polski czeka sporo grania w najbliższych tygodniach. Napastnik Lecha Mikael Ishak uważa, że zespół jest przygotowany na taką ewentualność.

Lepiej jest, gdy można przygotowywać się do meczu przez tydzień. Natomiast jeśli chcesz grać w europejskich pucharach, musisz być przygotowany na dwa mecze w tygodniu. Dwa lata temu byliśmy w podobnej sytuacji, graliśmy w Lidze Europy, ale wtedy nie najlepiej nam się wiodło w ekstraklasie. Teraz mamy lepszy zespół niż dwa lata temu, ale też więcej doświadczenia - przyznał Szwed.

Kapitan Lecha miał duży udział w awansie drużyny do fazy grupowej Ligi Europy. Jak przyznał, najbardziej zapamiętał nie jakiś konkretny mecz, ale sytuację przed spotkaniem ostatniej rundy eliminacji w belgijskim Charleroi.

Miejscowi kibice w nocy zrobili niesamowity hałas pod hotelem, odpalali fajerwerki, żeby nam zakłócić spokój. Zdenerwowali nas, z taką złością podeszliśmy do tego meczu (Lech wygrał 2:1 - PAP) - wspominał.

Wtorkowy mecz Lecha z Karabachem Agdam rozpocznie się o godz. 20. Jak poinformował rzecznik prasowy klubu Maciej Henszel, sprzedano 23 tysiące biletów. Rewanż zaplanowano na 12 lipca.

autor: Marcin Pawlicki