Gospodarze prowadzenie objęli w już w 7. minucie meczu. Błąd popełnił lewy obrońca drużyny gości. Minął się z piłką na własnej połowie i Raków wykorzystał to z zimną krwią. Fran Tudor wyłożył futbolówkę Władysławowi Koczerhinowi jak na tacy i Ukrainiec z bliska trafił do siatki.

Reklama

Na drugiego gola kibice mistrzów Polski musieli poczekać do 63. minuty. Na indywidualną akcję zdecydował się Marcin Cebula. Jego rajd został powstrzymany faulem w polu karnym i sędzia nie miał innego wyjścia jak podyktować "jedenastkę" dla miejscowych. Fabian Piasecki nie zmarnował okazji i zrobiło się 2:0.

Raków miał jeszcze okazję do podwyższenia wyniku, ale je zmarnował. Niestety to się zemściło w końcówce spotkania. W 89. minucie kontaktowego gola dla Arisu strzelił Mihlali Mayambela.

Uczciwie trzeba przyznać, że styl zaprezentowany przez podopiecznych Dawida Szwargi nie zachwycił. To goście dłużej utrzymywali się przy piłce i nadawali ton grze. Jednak długo nic z tego nie wynikało. Natomiast gospodarze tego dnia byli do bólu wyrachowani i skuteczni. Jednobramkowa zaliczka przed rewanżem pozwala realnie myśleć o awansie do ostatniej fazy eliminacji o Champions League. W niej ewentualnym rywalem Rakowa będzie FC Kopenhaga lub Sparta Praga. W pierwszym pojedynku tych zespołów padł remis 0:0.