Drużyna Lewandowskiego i Szczęsnego ma dobre wspomnienia z Lizbony

Benfica i Barcelona zagrały już w tym roku ze sobą w Lidze Mistrzów. W styczniu w fazie ligowej mecz w stolicy Portugalii miał niesamowity przebieg. Barcelona przegrywała w Lizbonie 1:3 i 2:4, lecz dzięki świetnemu finiszowi zwyciężyła 5:4. Lewandowski strzelił wówczas dwa gole z rzutów karnych, natomiast Szczęsny zawinił przy dwóch trafieniach, ale też zaliczył kilka udanych interwencji.

Reklama

Barcelona przez ponad 70 minut grała w "10"

W środowy wieczór tylu goli, co w styczniu kibice nie zobaczyli, ale na brak emocji nie mogli narzekać. Już w 22. minucie Pau Cubarsi próbował ofiarnym wślizgiem ratować swój zespół. Jednak źle obliczył swoją interwencję i faulował wychodzącego sam na sam z bramkarzem piłkarza rywali. Sędzia nie miał innego wyjścia jak tylko ukarać obrońcę Barcelony czerwoną kartką.

Raphinha trafił na wagę zwyciestwa

Mimo gry w osłabieniu piłkarze Barcelony skutecznie bronili dostępu do bramki, w której stał Wojciech Szczęsny. Goście w 61. minucie skorzystali na błędzie Antonio Silvy. Wykorzystał go Raphinha. Brazylijczyk uderzył sprzed pola karnego i dał prowadzenie swojej drużynie. Jak się później okazało był to jedyny gol w tym spotkaniu.

Lewandowski zmieniony, Szczęsny przedłużył serię

Robert Lewandowski tym razem nie wpisał się na listę strzelców. Kapitan reprezentacji Polski mecz rozpoczął w wyjściowym składzie Barcelony i na boisku przebywał do 79. minuty. Wtedy zmienił go Gerard Martin. Od pierwszego gwizdka sędziego w ekipie z Katalonii grał też Wojciech Szczęsny. Były bramkarz naszej kadry zachował czyste konto i przedłużył swoją serię. Z nim w składzie Barcelona jeszcze nie przegrała meczu w żadnych rozgrywkach.

Barcelona bliżej awansu

1:0 to skromna zaliczka, ale wobec perspektywy rewanżu na własnym stadionie, to po środowym pojedynku bliżej awansu wydaje się być Barcelona. Zwycięzca tego dwumeczu zmierzy się w ćwierćfinale LM z lepszym z pary Borussia Dortmund - Lille.