Broniący trofeum Real w lidze hiszpańskiej złapał zadyszkę

Real broni trofeum, ale w obecnej, zreformowanej Lidze Mistrzów musiał przebijać się do 1/8 finału przez fazę barażową. Tam - w dwumeczu określanym przedwczesnym finałem - pokonali Manchester City (3:2 i 3:1).

Reklama

Przed pierwszym gwizdkiem wtorkowego spotkania ciężko było wskazać faworyta derbów stolicy Hiszpanii. Real ostatnio złapał zadyszkę na krajowym podwórku. Z ostatnich pięciu meczów ligowych wygrał zaledwie jeden i w tabeli LaLiga spadł na trzecie miejsce, za Barcelonę i właśnie Atletico.

Real wie, jak wygrywać z Atletico w europejskich pucharach

Trzy ostatnie derbowe spotkania tych drużyn w hiszpańskiej ekstraklasie, w tym oba w sezonie 2024/25 - zakończyły się remisami 1:1. W 2014 i 2016 roku madryckie zespoły zagrały ze sobą w finale Ligi Mistrzów i w obu przypadkach lepszy okazał się Real. Za pierwszym razem po dogrywce, a za drugim - po rzutach karnych. Łącznie, jak przypomniała UEFA, Atletico zwyciężyło tylko w trzech z dziesięciu spotkań z wielkim lokalnym rywalem w rozgrywkach UEFA (dwa remisy, pięć porażek).

Piękne gole Rodrygo i Alvareza

We wtorek mecz idealnie zaczął się dla "Królewskich". Już w 4. minucie spotkania Santiago Bernabeu oszalało z radości. Prowadzenie gospodarzom dał Rodrygo. Brazylijczyk ruszył prawym skrzydłem, dostał prostopadłe podanie na wolne pole, ściął do środka, wpadł w pole karne i uderzył nie do obrony.

Reklama

Goście odpowiedzieli w 32. minucie. Do wyrównania doprowadził Julian Alvarez. Argentyńczyk przy linii końcowej ograł Eduardo Camavingę, a potem popisał się kapitalnym strzałem. Po tym golu ręce same składały się do oklasków.

Diaz zaskoczył Oblaka i dał zwycięstwo Realowi

Do przerwy wynik nie uległ zmianie. Real prowadzenie odzyskał dziesięć minut po wznowieniu gry. Brahim Diaz "zatańczył" w polu karnym z obrońcami Atletico i mimo asysty kilku z nich oddał zaskakujący strzał. Piłka wpadła przy dalszym słupku bramki Jana Oblaka.

Zwycięstwo 2:1 stawia Real w korzystniejszej sytuacji przed rewanżem, ale niczego jeszcze nie przesądza. Podopieczni Diego Simeone na własnym stadionie będą mieli za sobą fanatycznie dopingującą publiczność i losy awansu nadal są otwarte.