46-letni Albańczyk nie myśli na razie o powrocie do kraju. Chce zostać w Rzymie i tam pełnić dalej swoje obowiązki, ale sytuacja nie jest dla niego łatwa.
"To, co się dzieje jest ekstremalne w każdym wymiarze. Na początku wszyscy lekceważyli epidemię. Teraz nikt już nie mówi lekkim językiem, teraz nazywają to wojną. Od tygodni widzę tylko wojskowe ciężarówki pełne ciał. To nie tylko szokuje, ale zostawia człowieka z traumą. A do tego liczby, statystyki, które codziennie są coraz gorsze. To jest katastrofa dla całego kraju" - powiedział Tare, który w stolicy Włoch jest od jedenastu lat.
Włosi są w Europie najbardziej dotkniętym koronawirusem krajem. Zainfekowanych jest już ponad 101 tys., a prawie 12 tys. zmarło.
W Lazio sytuacja finansowa na razie jest stabilna. Jak zapewnił Tare, piłkarze dostają normalnie pensje i nie ma na razie mowy o ich redukcji.
"Pewnie to wkrótce będzie musiało się zmienić, ale na razie udaje nam się funkcjonować w miarę płynnie. Nie rozmawialiśmy jeszcze z piłkarzami na ten temat" - powiedział.
Piłkarskie rozgrywki ligowe są zawieszone w całej Europie, poza Białorusią. Wiele klubów rozmawia z zawodnikami o obniżeniu ich wynagrodzeń. Na razie nie wiadomo, jak długo sportowy świat pozostanie w zawieszeniu.