Polak obronił uderzenie z 11 metrów słynnego "Ibry" w 26. minucie, ale nie udało mu się już odbić dobitki Chorwata Ante Rebica. W 55. na 2:0 podwyższył, również z rzutu karnego, reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej Franck Kessie. W końcówce honorową bramkę dla gospodarzy uzyskał Andrea Poli i skończyło się zwycięstwem lidera 2:1.
Ibrahimovicowi nie najlepiej wychodzi w tym sezonie strzelanie karnych, choć z 12 golami jest najskuteczniejszy w swoim zespole. 39-latek zmarnował już trzecią "jedenastkę" w Serie A, a czwartą wliczając Ligę Europy. Z ostatnich 10 rzutów karnych nie wykorzystał pięciu.
Kibice i gracze "Rossonerich" mają jednak inne powody do zadowolenia. Był to 20. wyjazdowy mecz, w którym drużyna trenera Stefano Piolego zdobyła co najmniej jednego gola. Poprawiła tym samym klubowy rekord ustanowiony na przełomie 1992 i 1993 roku.
"Nikt nie położy nam scudetto na tacy. Żeby sięgnąć po mistrzostwo trzeba się mocno natrudzić. Dziś mieliśmy +pod górkę+, ale takie zwycięstwa jeszcze lepiej smakują" - skomentował Pioli.
Milan prowadzi w tabeli z 46 punktami po 20 występach, a Bologna zgromadziła 20 i jest na 13. miejscu.
Wieczorem na dwa "oczka" do lokalnego rywala zbliżył się Inter. Wicelider pokonał na San Siro Benevento 4:0. W barwach gości całe spotkanie rozegrał Kamil Glik.
W siódmej minucie faworyt objął prowadzenie po samobójczym trafieniu Riccardo Improty. Krótko po rozpoczęciu drugiej połowy na 2:0 podwyższył Lautaro Martinez. To 10. bramka Argentyńczyka w sezonie. Niedługo później 13. i 14. gola w rozgrywkach uzyskał Belg Romelu Lukaku.
Beniaminek, który w czterech ostatnich meczach powiększył dorobek o punkt, z 22 jest na 12. pozycji.
Prowadzący duet z Mediolanu goni walczący o 10. z rzędu tytuł Juventus. Turyńczycy w sobotę pokonali na wyjeździe Sampdorię Genua 2:0. Mając do rozegrania zaległy mecz tracą pięć i siedem punktów do - odpowiednio - Interu i Milanu.
Grali reprezentanci Polski
Bramki gości strzegł Wojciech Szczęsny, a pełne 90 minut w ekipie z Genui rozegrał Bartosz Bereszyński.
Gole zdobyli na początku meczu Federico Chiesa i na końcu walijski rezerwowy Aaron Ramsey. Tym samym w trzecim kolejnym spotkaniu ligowym bilansu nie poprawił prowadzący z 15 golami w klasyfikacji najskuteczniejszych Cristiano Ronaldo. Taka strzelecka posucha nie przydarzyła się słynnemu Portugalczykowi od sierpnia 2019 roku.
"Jak widać Juventus może wygrywać, nawet bez goli Ronaldo. Ona oczywiście są dla nas ważne, ale nie niezbędne. Nie możemy polegać tylko na jednym zawodniku" - ocenił trener "Starej Damy" Andrea Pirlo, który jednak chwalił Portugalczyka za występ.
"Był aktywny, asystował przy drugiej bramce. Zresztą cała drużyna zagrała bardzo dobrze, choć jestem pewny, że możemy być jeszcze lepsi. Uważam, że czas działa na naszą korzyść, docieramy się z zespołem, wspólnie rośniemy, zawodnicy zaczynają rozumieć moją koncepcję" - podkreślił Pirlo, który latem 2020 w Turynie rozpoczął pierwszą samodzielną pracę szkoleniową.
W niedzielę najciekawiej zapowiadają się potyczki Atalanty Bergamo z Lazio Rzym oraz Napoli, którego piłkarzem jest Piotr Zieliński, z Parmą.