W sobotę zakończyła się saga transferowa związana z przejściem Lewandowskiego z Bayernu do Barcelony. Oba klubu potwierdziły, że zawarto porozumienie, a mistrz Niemiec ma zarobić 45 mln euro plus ok. pięciu mln w bonusach. 33-letni napastnik poleciał do Hiszpanii, do zespołu dołączy w USA, a przed podpisaniem kontraktu musi jeszcze przejść testy medyczne.

Reklama

Żewłakow uważa, że to dobra decyzja reprezentanta Polski, który po ośmiu latach gry w bawarskim klubie osiągnął praktycznie wszystko i najwyraźniej potrzebował już zmiany środowiska.

Żewłakow: Barcelona kusi każdego

Robert w Bayernie pewnie już nie czuł tej przestrzeni. W Bayernie mógł już tylko potwierdzić, że zostanie legendą na lata, jeśli chodzi o te jego rekordy, o te wszystkie liczby i to, co zdobył. A zdobył praktycznie wszystko. Przychodzi taki moment w życiu piłkarza, że chcesz spróbować czegoś nowego, czegoś większego. A jeśli w tym kontekście pojawia się taki klub jak Barcelona, nieważne czy z kłopotami, czy bez, to kusi każdego – powiedział PAP były piłkarz m.in. Anderlechtu Bruksela, Olympiakosu Pireus i warszawskich klubów - Polonii i Legii.

Reklama

Jak dodał, cała historia z transferem "Lewego" trwała jednak zbyt długo.

"W całej tej sprawie zastanawia mnie jedna rzecz..."

W całej tej sprawie zastanawia mnie jedna rzecz, czy tego nie można było zrobić spokojniej i kulturalniej. Robert Lewandowski i Bayern to już są instytucje naprawdę szanowane i to droczenie się, przedłużanie tego transferu nikomu nie wyszło na dobre – stwierdził.

Żewłakow uważa, że Polak szybko się odnajdzie w nowym otoczeniu i nie można mówić tu o jakiejkolwiek konieczności aklimatyzacji.

Proces aklimatyzacji Roberta w drużynie trwa do momentu, gdy nie znajdzie swojego mieszkania. A jeśli chodzi o piłkarskie umiejętności, w moim osobistym odczuciu to jest zawodnik, który może grać w każdym miejscu na świecie. W tej kwestii nie przewiduję żadnych większych perturbacji. Myślę, że nieważne, do jakiego klubu by poszedł, gorszego, lepszego, to on te bramki będzie nadal strzelał. Pozostaje tylko pytanie, czy już w tym pierwszym sezonie włączy się do walki o koronę króla strzelców, czy będzie to jeszcze dla niego taki okres przejściowy. Osobiście trzymam kciuki za niego, bo chciałbym, żeby Polak zaistniał w tak wielkim klubie i potwierdził to, co robił w Bayernie na ziemi hiszpańskiej - podkreślił.

Zyskają obie strony

Reklama

102-krotny reprezentant Polski przyznał, że na przyjściu Lewandowskiego do klubu ze stolicy Katalonii zyskają obie strony.

Robert może dać nowego klubowi najlepszego napastnika na świecie. Z kolei Barcelona może zagwarantować Robertowi pewnego rodzaju poziom, gdzie on w końcu zostanie zauważony i zacznie być sprawiedliwie porównywany do Cristiano Ronaldo, Karima Benzemy i innych zawodników, którzy dziś są uznawani za najlepszych napastników. Robert teraz jest w takim miejscu, że będzie miał już wszystkie narzędzia, aby w oczach wszystkich dziennikarzy rywalizować z tymi najlepszymi – wyjaśnił.

Żewłakow był kapitanem reprezentacji, gdy Lewandowski stawiał w niej pierwsze kroki. Przyznał, że od samego początku widać było w nim determinację, ale też w 2008 roku trudno było stwierdzić, że będzie to w przyszłości tak wybitny piłkarz.

To był chłopak bardzo zdeterminowany, który nie dał sobie w kaszę dmuchać, wiedział, czego chce. Skłamałbym natomiast, gdybym powiedział, że wówczas widziałem w nim potencjał na piłkarza takiego formatu, jakim jest dziś. To były jednak jego początki nie tylko w kadrze, ale także w ekstraklasie. On tak naprawdę prawdziwy progres zrobił w ciągu dwóch, może trzech pierwszych sezonów w Borussii Dortmund. Później tylko już potwierdzał te swoje umiejętności i śrubował kolejne rekordy. Cieszę się, że skrzyżowały nam się te drogi i mogłem być naocznym świadkiem tego, jak rodziła się gwiazda – podsumował Żewłakow.

autor: Marcin Pawlicki