Po ośmiu kolejkach hiszpańskiej ekstraklasy Barcelona i Real mają po 22 punkty, najwięcej w lidze. Kataloński zespół jest liderem dzięki lepszemu bilansowi bramek.

Real grabarzem Barcelony?

Do niedzielnego El Clasico (początek o 16.15) na Santiago Bernabeu w lepszych humorach przystąpią jednak "Królewscy".

Reklama

Obrońcy tytułu w Hiszpanii i Lidze Mistrzów zapewnili sobie w mijającym tygodniu awans do 1/8 finału europejskich rozgrywek. Wprawdzie tylko zremisowali dość szczęśliwie na stadionie Legii w Warszawie z Szachtarem Donieck 1:1, wyrównując w doliczonym czasie gry, ale taki wynik wystarczył im do awansu.

Co innego Barcelona, której szanse udziału w fazie pucharowej są niewielkie i zależą również od rywali. W czterech meczach swojej grupy drużyna Xaviego Hernandeza zdobyła tylko cztery punkty. W środę zremisowała u siebie z Interem Mediolan, a ten remis uratował gospodarzom Robert Lewandowski, który w doliczonym czasie gry ustalił wynik na 3:3 (łącznie strzelił tego dnia dwa gole).

Gdyby nie polski napastnik, Barcelona definitywnie straciłaby szanse awansu. Obecnie są one niewielkie - kataloński zespół musi liczyć m.in. na potknięcie Interu Mediolan w meczu z pozostającą bez punktu Viktorią Pilzno.

Reklama

Popełniliśmy błędy, których nie wolno na tym poziomie. To ciężki cios, ale musimy spróbować szybko dojść do siebie psychicznie, by pewni i z wiarą w siebie jechać na Bernabeu - powiedział po meczu z Interem obrońca Barcelony Eric Garcia.

Również trener Barcelony ma nadzieję, że ten remis nie przełoży się na dyspozycję drużyny w niedzielnym El Clasico.

Liczę, że to nie wpłynie na nas w żaden sposób, także mentalnie. Graliśmy dobrze, daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy do końca o wygraną, więc poza wynikiem nie stało się nic złego. Musimy poprawić skuteczność i wystrzegać się tych prostych błędów - przyznał Xavi.

Real Madryt chętnie wyobraża sobie siebie jako grabarza Barcelony będącej na skraju przepaści - napisała agencja AFP, opisując kłopoty Katalończyków w LM i zapowiadając El Clasico.

"The Reds" w kryzysie

Szlagier również w Anglii, gdzie wicemistrz Liverpool w niedzielę o godz. 17.30 podejmie broniący tytułu Manchester City.

W Lidze Mistrzów drużyna Pepa Guardioli już zapewniła sobie awans do 1/8 finału, a Liverpool jest tego bardzo bliski. Natomiast w Premier League różnica między tymi ekipami jest obecnie ogromna.

Manchester City z dorobkiem 23 punktów w dziewięciu spotkaniach zajmuje drugie miejsce, tuż za Arsenalem (24), który w niedzielę zagra na wyjeździe z Leeds United Mateusza Klicha.

Tymczasem "The Reds" rozczarowują. Po serii trzech ligowych meczów bez zwycięstwa mają zaledwie 10 pkt (jedno spotkanie rozegrane mniej od większości rywali) i zajmują 10. miejsce.

To ich najgorszy start w Premier League od dekady. Ostatni raz mniej punktów na tym samym etapie mieli w sezonie 2012/13 (dziewięć).

Uwaga kibiców będzie skupiona na rywalizacji napastników. As gości Norweg Erling Haaland, który odpoczywał we wtorkowym meczu LM na wyjeździe z FC Kopenhaga (0:0), zdobył w tym sezonie łącznie 20 goli - 15 w Premier League i pięć w Lidze Mistrzów.

Natomiast w środę szczególnym wyczynem popisał się napastnik Liverpoolu Mohamed Salah. W wygranym na wyjeździe meczu ze szkockim Rangers FC aż 7:1 zaliczył najszybszy hat-trick w historii Ligi Mistrzów - Egipcjanin dokonał tego w ciągu sześciu minut i 12 sekund.

Polskie derby Turynu

We Włoszech w 10. kolejce nie ma szlagieru, ale ciekawie powinno być w derbach Turynu, również z polskiego punktu widzenia. Spotkanie Torino, w którym występuje Karol Linetty, z Juventusem Wojciecha Szczęsnego i Arkadiusza Milika zaplanowano na sobotę na godz. 18.

Torino zajmuje 10. miejsce z dorobkiem 11 punktów, a "Stara Dama" ma tylko dwa więcej i jest ósma, czyli znacznie poniżej oczekiwań. Na dodatek Juventus będzie musiał radzić sobie w najbliższych tygodniach m.in. bez kontuzjowanego Argentyńczyka Angela Di Marii.

Doświadczony piłkarz ma wrócić do gry na początku listopada - jeżeli te prognozy się potwierdzą, zdąży wrócić na mundial w Katarze, gdzie rywalem Argentyny w grupie C będzie m.in. Polska.

Lider Serie A Napoli (23 pkt) Piotra Zielińskiego podejmie w niedzielę o godz. 18 Bolognę Łukasza Skorupskiego.

Trudne zadanie lidera i wicelidera

W Niemczech zostanie rozegrana 10. kolejka, w której w niedzielę odbędą się dwa mecze z udziałem drużyn z czołowej czwórki tabeli.

Sensacyjny lider Union Berlin (20 pkt) podejmie o 17.30 czwartą Borussię Dortmund (16), natomiast broniący tytułu, trzeci obecnie Bayern Monachium (16) zagra o 19.30 u siebie z wiceliderem Freiburgiem (18).