Rywalem ekipy City w półfinale będzie Sheffield United, a Manchesteru United - Brighton. Spotkania odbędą się w dniach 22-23 kwietnia na stadionie Wembley w Londynie.

Reklama

W niedzielnych meczach 1/4 finału zwyciężali gospodarze. "Czerwone Diabły" pokonały Fulham Londyn 3:1, Brighton (bez leczącego kontuzję Jakuba Modera) wygrał z występującym na czwartym poziomie rozgrywek Grimsby Town 5:0, natomiast Sheffield United - w meczu drużyn z zaplecza Premier League - pokonał Blackburn Rovers 3:2.

Najwięcej emocji i kontrowersji było w rywalizacji na Old Trafford. Do 72. minuty piłkarze Fulham prowadzili 1:0 po golu Aleksandara Mitrovica.

Ale wówczas aż dwóch zawodników gości zobaczyło czerwone kartki - właśnie serbski napastnik i Brazylijczyk William. Podobny los spotkał ich trenera Marco Silvę.

Grając z taką przewagą liczebną gospodarze nie mieli już kłopotów i strzelili trzy gole. Dwa z nich Portugalczyk Bruno Fernandes (m.in. z rzutu karnego), a jednego Austriak Marcel Sabitzer.

Do momentu czerwonych kartek byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną na boisku - stwierdził trener Silva.

Natomiast zdobywca jednej z bramek dla MU Sabitzer zapytany, czy to jego zespół wygrał, czy bardziej Fulham przegrał, odparł:

To my wygraliśmy. Dlaczego nie? Strzeliliśmy trzy gole, oni jednego. Byliśmy skoncentrowani i skupieni. Odwróciliśmy losy rywalizacji i to jest ważne - pokreślił Austriak.

Dzień wcześniej Manchester City pokonał u siebie występujący klasę niżej Burnley aż 6:0. Niesamowitą serię strzelecką kontynuuje Erling Haaland, który zanotował trzy trafienia.

We wtorek Norweg zdobył aż pięć bramek z RB Lipsk (7:0) w Lidze Mistrzów. Został wówczas najlepszym w historii strzelcem Manchesteru City w jednym sezonie, zdobywając we wszystkich rozgrywkach 39 bramek. W sobotę poprawił ten rekord do 42 trafień.

W poprzednich rundach Manchester City wyeliminował m.in. londyńskie drużyny Chelsea i Arsenal.

Puchar Anglii to najstarsze rozgrywki piłkarskie na świecie - w ubiegłym roku minęło 150 lat od ich pierwszego finału.