W kadrach obu zespołów na to spotkanie było czterech Polaków, ale na boisku od pierwszego gwizdka sędziego pojawiło się tylko dwóch - obaj w ekipie gospodarzy: bramkarz Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik, który został zmieniony w 90. minucie. Jako rezerwowi zaczęli mecz Piotr Zieliński i Bartosz Bereszyński z Napoli, a ten pierwszy wszedł do gry w 68. minucie.

Reklama

Mecz był wyrównany, a najwięcej emocji przyniosła końcówka. W 85. minucie piłkę do bramki gości skierował Angel di Maria, ale sędzia po analizie VAR uznał, że wcześniej jeden z kolegów argentyńskiego mistrz świata dopuścił się faulu.

Rozstrzygnięcie nastąpiło w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Po dośrodkowaniu Macedończyka Elifa Elmasa wprowadzony na boisko kilka minut wcześniej Giacomo Raspadori i strzałem lewą nogą nie dał szans Szczęsnemu.

Wcześniej polski bramkarz kilka razy pokazał się z dobrej strony, m.in. efektownie broniąc uderzenie lidera klasyfikacji strzelców Nigeryjczyka Victora Osimhena.

Reklama

Juventus, który przegrał dwa poprzednie spotkania w Serie A, w środku tygodnia otrzymał dobrą wiadomość z sądu sportowego przy Włoskim Komitecie Olimpijskim (CONI), który zawiesił karę odjęcia 15 punktów za nieprawidłowości finansowe, m.in. przy transferach, i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia przez władze piłkarskie.

Dzięki temu "Stara Dama" wróciła na trzecie miejsce w tabeli, które uprawnia do występu w kolejnej edycji Ligi Mistrzów. Po niedzielnej porażce ma trzy punkty przewagi nad Romą Nicoli Zalewskiego, która w poniedziałek w Bergamo zmierzy się z Atalantą, oraz broniącym tytułu Milanem (2:0 z Lecce).

Z kolei turyńczycy stracą dwa punkty do plasującego się na drugim miejscu Lazio Rzym. Stołeczna ekipa w sobotę przegrała niespodziewanie u siebie 0:1 z Torino, w którym pełne 90 minut zaliczył Karol Linetty.

Reklama

Trzy punkty wywalczone w Turynie sprawiają, że trzeci w historii, a wyczekiwany od 1990 roku i ery Diego Maradony tytuł mistrza kraju jest już na wyciągnięcie ręki.

Drużyna trenera Luciano Spallettiego, która we wtorek przeżyła gorycz odpadnięcia w ćwierćfinale Champions League, nad wiceliderem ma już 17 punktów przewagi, a do końca sezonu zostało siedem kolejek, czyli 21 "oczek" do zdobycia.

Napoli może szykować się do mistrzowskiej fety. Rywalom zostaje już tylko matematyka - napisała tuż po końcowym gwizdku "La Gazzetta dello Sport".

Piłkarze z Neapolu już w następnej kolejce mogą świętować "scudetto".

W sobotę podejmą regularnie punktującą pod wodzą byłego selekcjonera polskiej reprezentacji Paulo Sousy Salernitaną (w sobotę 3:0 z Sassuolo), której zawodnikiem jest Krzysztof Piątek, a Lazio dzień później w Mediolanie spotka się z szóstym w tabeli Interem.

"Nerazzuri", półfinaliści Ligi Mistrzów, w niedzielę wygrywając z Empoli 3:0 zakończyli serię sześciu meczów bez zwycięstwa w Serie A, ale wciąż zajmują szóstą lokatę.