Po remisie z Meksykiem (0:0) podopieczni Czesława Michniewicza zmierzą się z Arabią Saudyjską, która na inaugurację sensacyjnie pokonała Argentynę 2:1. Zdaniem Bosackiego, właśnie sobotni pojedynek może okazać się najtrudniejszym dla Polaków w fazie grupowej.
Wszyscy uważają, że mecz z Argentyną będzie najtrudniejszy, a ja po losowaniu uważałem, że będzie on najłatwiejszym w grupie. Wszyscy mogą się śmiać z tego. Natomiast ostatnie lata gry naszej reprezentacji pokazały, że lepiej nam się gra, gdy jesteśmy cofnięci, wyczekujemy i gramy z kontry. A takiego meczu spodziewam się właśnie z Argentyną. Według mnie jutro czeka nas najtrudniejszy pojedynek w grupie. Na mistrzostwach nie ma słabych zespołów, są tylko mniej rozpoznawalne, bo nie obserwujemy ich za często i nie znamy piłkarzy z tych krajów. Z Arabią musimy zagrać przede wszystkim odważniej i narzucić swój styl gry - podkreślił Bosacki.
Uczestnik mundialu w 2006 roku w Niemczech powtórzył słowa trenera Michniewicza, który przyznał, że nie potrzebował meczu Arabii Saudyjskiej z Argentyną, by przekonać się o sile najbliższego rywala.
To są piłkarze dobrze przygotowani zarówno fizycznie, jak i technicznie. Poza tym grają w swojej strefie klimatycznej, co nie jest bez znaczenia. Saudyjczycy mają więc sporo atutów, ale też nie tyle, żebyśmy musieli się mocno obawiać tego spotkania. Liczę, że Arabia nie będzie już tak skuteczna, jak w meczu z Argentyną - mówił 20-krotny reprezentant Polski.
Pytany o to, jakich zmian by dokonał w składzie na sobotnie spotkanie, przyznał, że to jest tylko wyłącznie rola sztabu szkoleniowego, który na co dzień przebywa z zawodnikami.
"Nie zdziwię się, jak wyjdziemy w identycznym składzie, ale również nie zdziwię się, jak będą małe roszady, które pozwolą nam zagrać odważniej, przede wszystkim skrzydłami. Przygotowanie fizyczne Saudyjczyków było na wysokim poziomie, niewykluczone, że trener Michniewicz będzie też chciał dopasować piłkarzy do charakterystyki gry rywala" – zaznaczył.
Oceniając pierwszy występ bialo-czerwonych w Katarze, Bosacki przyznał, że brakowało mu rozegrania piłka "od tyłu" oraz więcej odważnej gry ze strony bocznych defensorów.
Za dużo było gry "długą" piłką. Wszyscy narzekali na Piotra Zielińskiego i Sebastiana Szymańskiego, a oni, biedni, obserwowali tylko, jak ta piłka latała nad nimi. Nie mieli jej przy nodze, to, co najbardziej lubią. Nie wykorzystaliśmy w tym meczu potencjału środkowych pomocników i Roberta Lewandowskiego, który też woli dostać piłkę do nogi, a nie walczyć o nią w powietrzu. Boczni obrońcy Bartek Bereszyński i Matty Cash mają inklinacje do gry ofensywnej, pokazują to w klubach, ale w meczu przeciwko Meksykowi biegali do 40 metra własnej połowy. To też miało wpływ na grę skrzydłowych, bo Nicola Zalewski nie miał wsparcia – podsumował były obrońca m.in. Lecha Poznań i 1. FC Nuernberg.
Mecz Polski z Arabią Saudyjską rozegrany zostanie w sobotę o godz. 14.
autor: Marcin Pawlicki