Ministerstwo w tym roku przekazało PZPS 12 mln złotych na kadrę oraz cele szkoleniowe. A pomoc w organizacji Euro? Ta nie pozostaje w gestii rządu.

"Szkoda, że myśmy wcześniej tego nie odkryli" - martwi się teraz prezes związku Mirosław Przedpełski, który jednak zapewnia, że impreza na pewno się odbędzie. "Podkreślam, że mistrzostwa są niezagrożone, ale jeśli nie damy rady zebrać odpowiednich funduszy, odbędą się bez całej tej oprawy. Cóż, jest kryzys i może się okazać, że trzeba będzie po prostu zacisnąć pasa" - dodaje

Reklama

"Współpraca z resortem sportu jest bardzo dobra. Praktycznie to, o co poprosimy, zawsze dostajemy. Nigdy nie ukrywałem, że jesteśmy jednym z lepiej zasilanych związków w Polsce. Ale problem jest taki, że ministerstwo nie ma funduszy, aby wspierać takie imprezy jak mistrzostwa Europy czy świata" - mówi prezes PZPS, który potwierdził, że wniosek o współfinansowanie Euro w ministerstwie nigdy się nie znalazł. Dlaczego? "Bo to nie leży w gestii ministerstwa. W naszej ocenie powinna być jakaś pomoc rządu w finansowaniu tak poważnych turniejów" - ocenia Przedpełski.

Sprawa była zgłaszana tylko w komisji sejmowej do spraw sportu. Związek alarmował, że brakuje funduszy nie tyle na organizację mistrzostw, co na promocję, zarówno w kraju, jak i za granicą. PZPS chciałby za granicą reklamować turniej na billboardach i spotach telewizyjnych. W Polsce miałyby powstać Euro Volley Party, czyli miasteczka sportowe, gdzie będzie można poznać m.in. kulturę krajów państw uczestniczących w imprezie.

Reklama

"Chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy jakimś tam dzikim krajem na krańcu Europy, który nie ma pojęcia o siatkówce. Ja mam generalne pytanie. Czy taka działalność powinna spadać wyłącznie na plecy związku? I czy nie powinniśmy spodziewać się jakiejś pomocy od strony rządowej? Taka pomoc musi się znaleźć, nie możemy zostać z tym wszystkim sami. Potrzeba jednak pewnego zrozumienia, na co te fundusze są potrzebne, bo warto wykorzystać te mistrzostwa na promocję Polski. W tym kraju żyją nie tylko smutni ludzie, a po ulicach nie biegają białe niedźwiedzie" - mówi Przedpełski.

Budżet siatkarskiego Euro wynosi 15 mln złotych. "Z doniesień prasowych wynikało, że te pieniądze gdzieś się rozeszły. To jest jakaś bzdura totalna, bo my, organizując te rozgrywki (poza mistrzostwami będą to m.in. eliminacje MŚ, Liga Świata czy World Tour siatkarek - przyp. red.), jeszcze do nich dopłacamy" - denerwuje się Przedpełski.

A legendy o milionowych wpływach?

Reklama

"Sponsorzy zastrzegają sobie w umowach, by nie ujawniać kwot przekazywanych na konkretne cele. Dziennikarze napadają mnie i wypytują, co ja robię z tymi pieniędzmi, z tymi 12 milionami złotych, które dostałem od ministerstwa, i tymi 17 mln zł z innego źródła. I co ja takiego robię z tą kasą? Pieniądze są wydawane według konkretnych planów, na szkolenia, kadry. Mamy co roku audyty. W końcu wyszło, że jesteśmy jakieś przekrętasy" - broni się Przedpełski.

Siatkarskie Euro w pełni finansowane jest z funduszy PZPS, środków przekazywanych przez miasta, w których rozegrane zostaną mecze (Katowice, Łódź, Wrocław, Bydgoszcz - przyp.red.), sprzedaży biletów i ewentualnych wpływów z umów ze sponsorami, które jednak dopiero teraz będą dopinane. Skąd takie opóźnienia? PZPS musiał zaczekać na zakończenie rozmów europejskiej federacji CEV z Indesitem, które wstrzymywały rozmowy z polskimi partnerami. Przedpełski nie ma jednak wątpliwości, że związkowi może zabraknąć czasu. "Mistrzostwa zrobimy profesjonalnie, ale nie będzie fajerwerków" - ocenia prezes PZPS. Na czym można zaoszczędzić? Na początek promocja i rezygnacja z imprez towarzyszących. Możliwe, że kadry zostaną zakwaterowane w hotelach o niższym standardzie. A hale sportowe? Pewne opóźnienia mogą być w Łodzi, gdzie obiekt powstaje od zera, hale w Katowicach i we Wrocławiu są tylko odnawiane. W Bydgoszczy zostały tylko kosmetyczne poprawki. W Łodzi była jakaś groźba opóźnienia, ale wszystko idzie zgodnie z planem. Jeśli chodzi o część organizacyjną, to wszystko jest dopięte niemalże na ostatni guzik, pozostaje problem promocji - kończy Przedpełski.

"Najgorsze, co w tym przypadku związku z ministerstwem. Chętnie my jako stacja mająca prawa do transmisji imprezy pomożemy lobbować i promować turniej. Może się okazać, że koszt zorganizowania Euro Volley Party itp. wcale nie będzie aż tak wielki" - twierdzi szef sportu w Polsacie Marian Kmita.