Mistrzostwa Starego Kontynentu rozegrane zostaną w czterech krajach - Chorwacji, Serbii, Rumunii i Bułgarii, z udziałem 24 reprezentacji. Pierwsze mecze turnieju zaplanowano na środę, biało-czerwone w czwartek pojedynkiem z Niemkami rozpoczną walkę o czołowe lokaty. Dwa lata temu zajęły czwarte miejsce.
Bez Wołosz i Kąkolewskiej
Polki będą grać w bułgarskim Płowdiww grupie z: Niemkami, Greczynkami, Czeszkami, Hiszpankami i Bułgarkami. Selekcjoner Jacek Nawrocki z różnych powodów nie będzie mógł skorzystać z rozgrywającej Joanny Wołosz oraz jej zmienniczki Marleny Kowalewskiej. W składzie nie ma innych doświadczonych siatkarek, które także decydowały o sile drużyny podczas ostatniego czempionatu, m.in. Agnieszki Kąkolewskiej, Natalii Mędrzyk czy Pauliny Maj-Erwardt.
Na pewno bez Asi Wołosz ciężko będzie powtórzyć ten wynik. Kadra dużo traci na swojej wartości, ale też i doświadczenia, które wnosiła Asia do zespołu. To w końcu jedna z najlepszych, o ile nie najlepsza rozgrywająca na świecie. Szanse dostają za to nowe rozgrywające, które po raz pierwszy wystąpią na takiej imprezie - Julka Nowicka i Kasia Wenerska. Jeśli forma tych zawodniczek ma odpalić i pomóc w budowaniu kariery, to nie ma chyba lepszego momentu niż właśnie mistrzostwa Europy - powiedział Makowski.
O czołowe lokaty w grupie powinny walczyć Polska, Niemcy i Bułgaria. Były opiekun polskiej reprezentacji przestrzega jednak przed lekceważeniem pozostałych uczestników.
Nie przekreślałbym żadnego z zespołu. Przypomnę, że nawet Finlandia potrafiła dwa lata temu postraszyć Turcję (Turczynki, późniejsze wicemistrzynie Europy wygrały tylko 3:2 - red.), z kolei Grecja czy Hiszpania awansowały do 1/8 finału. Dla tych zespołów niżej notowanych mistrzostwa są olbrzymią motywacją do tego, by piąć się w górę w tej hierarchii - zaznaczył Makowski.
Co najmniej ćwierćfinał
Jego zdaniem biało-czerwone stać na dobry wynik i na osiągnięcie co najmniej ćwierćfinału.
Myślę, że ten zespół będzie chciał powtórzyć wynik sprzed dwóch lat i dostać się do czwórki. Na pewno takim celem minimum byłby ćwierćfinał. Ważne jest, by z grupy wyjść z jak najwyższego miejsca i trafić na teoretycznie słabszego przeciwnika w 1/8 finału czy ćwierćfinale. Daleki jestem jednak od pompowania balonu, ale też nie można skreślać tych dziewczyn. Chciałbym zobaczyć dobrą grę naszej reprezentacji i żeby jeszcze za tym poszły wyniki - przyznał.
Makowski zwrócił uwagę też, że drużyna miała znacznie więcej czasu na przygotowania do mistrzostw niż do Ligi Narodów.
Wenerska przebojem wdarła się do kadry, ale dołączyła do niej dopiero w trakcie Ligi Narodów. Teraz była z reprezentacją od początku przygotowań i myślę, że tego czasu na scementowanie zespołu o zgranie było znacznie więcej. W Lidze Narodów ten zespół rozegrał wiele spotkań i pokazał, że potrafi walczyć nawet z tymi najlepszymi. Ważne, żeby wszystkie elementy zafunkcjonowały na mistrzostwach - wyjaśnił.