Na początku grudnia PZPS poinformował, że - po pierwszym etapie selekcji - w wąskim gronie kandydatów do objęcia funkcji szkoleniowców obu seniorskich kadr znalazło się po czterech trenerów. O prowadzenie żeńskiej reprezentacji walczą Francuz Stephane Antiga oraz Włosi Alessandro Chiappini, Stefano Lavarini i Daniele Santarelli. Osoby ubiegające się o pracę z męską drużyną narodową nie wyraziły zgody na ujawnienie ich nazwisk. Według doniesień medialnych w tym gronie jest Serb Nikola Grbic, który przedstawiany jest jako główny faworyt.
Świderski we wcześniejszych wywiadach podkreślał, że chciałby, aby sprawy te zostały rozstrzygnięte przed świętami. Spytany teraz o spodziewany termin decyzji zwrócił uwagę, że do omówienia jest wiele zagadnień.
Też chciałbym jak najszybciej poznać dwa nazwiska. Nie zapominajmy, że kandydaci na selekcjonera męskiej reprezentacji pracują w klubach, muszą wszystko przedyskutować ze swoimi pracodawcami, bo łączenie funkcji nie wszystkim się podoba. Będziemy chcieli rozmawiać ze wszystkimi i zapytać o różne rzeczy. Jak widzą zespół, a w żeńskiej kadrze, jak chcieliby połączyć reprezentację U-21 i pierwszą. Pamiętajmy, że w 2022 roku mamy wiele turniejów młodzieżowych, w tym kwalifikacje do mistrzostw świata i turniej finałowy. Zawodów jest dużo i musimy wiedzieć, czy da się to pogodzić. Rozmowy będą długie i zapewne będziemy mieć ból głowy, by wybrać najlepszego - stwierdził szef PZPS cytowany na stronie związku.
Odniósł się on m.in. do kwestii wyników drużyny narodowych z ostatnich lat. Przyznał, że co prawda od 2018 roku nie udało im się wygrać żadnego większego turnieju, ale przypomniał, że niemal w przypadku każdego późniejszego męska reprezentacja stała na podium (wyjątkiem są igrzyska w Tokio).
To ogromny pozytyw. Wiem, że nie da się wygrywać wszystkiego, jednak zdaję sobie sprawę, że czasami trzeba wrócić z ważnej imprezy ze złotym krążkiem. Jak to zrobić? Pracować. Świat nam nie uciekł, ciągle jesteśmy w czubie, postrzegani w roli faworytów. I to piętno faworyta często nam ciąży... Gdy wygrywaliśmy mistrzostwo Europy, jedno czy drugie mistrzostwo świata, nigdy nie byliśmy faworytami. To chyba trend w światowej siatkówce, że wygrywają nie ci, na których się stawia. Przecież Francja podczas igrzysk olimpijskich dwa razy uciekła spod topora. (...) Z drugiej strony, stres i presja powinny być u nas przekute w przywilej. Świetnie ujął to jeden z trenerów młodej reprezentacji, mówiąc że presja jest przywilejem, bo to znaczy, że zrobiłeś coś więcej niż inni i dlatego powinieneś wygrać. Może w ten sposób powinniśmy podchodzić do rywalizacji i budować chłopaków mentalnie - analizował.
Świderski podkreślił, jak duże znaczenie ma osoba głównego szkoleniowca. Zaznaczył, że to właśnie on ma być motorem zmian.
Od niego i sztabu musi zależeć, jaka będzie atmosfera w drużynie, a nie od ludzi będących gdzieś z boku. W rozmowach z kandydatami będzie to równie ważne jak to, jakie mają osiągnięcia. Musimy przekonać się, jakimi są ludźmi i jak potrafią współpracować. W reprezentacji nie ma tyle czasu na budowanie zespołu co w klubie, bo drużynę wybiera się z najlepszych zawodników w Polsce. Praca trenera będzie inna, polegająca na dobieraniu siatkarzy tak, żeby pasowali do siebie pod względem charakterologicznym. To będzie największe wyzwanie dla nowych sztabów - podsumował były reprezentant kraju.
Przyznał, że zawodnicy często konsultują się z nim i przekazują swoje sugestie.
Mogę zapewnić, że ich głos będzie wzięty pod uwagę, ale na pewno nie będzie decydujący. Jakbyśmy mieli każdego zadowolić, koniecznych byłoby dziesięciu trenerów. Trzeba zdecydować tutaj, w gronie ludzi z zarządu związku, żeby później móc spojrzeć na siebie i powiedzieć, że wybraliśmy najlepiej jak mogliśmy - skwitował działacz.
Prezesem PZPS został pod koniec września. Jak na razie łączy tę funkcję z posadą szefa Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle, choć zapowiedział ustąpienie ze stanowiska zajmowanego w klubie. W związku z kierowaniem krajową federacją nie zamierza się jednak przeprowadzić do Warszawy.
Choć małżonka się śmieje, że coraz więcej rzeczy wywożę z domu do stolicy. Kiedy już na dobre zakończę działalność w Zaksie, to chciałbym tak zorganizować sobie pracę, żeby mieć troszkę więcej czasu dla rodziny. Nie wiem jednak, czy to się uda... - zastrzegł Świderski.