Policzanki do Rzeszowa przyjechały bez Marleny Kowalskiej, która w pierwszym, niedzielnym starciu obu zespołów doznała poważnej kontuzji. 30-letnia rozgrywająca zerwała więzadła w kolanie i czeka ją blisko półroczna przerwa. W tej sytuacji trener Marek Mierzwiński do końca finałowej rywalizacji musi sobie radzić z jedną rozgrywającą - Naiene de Almeida Rios. Brazylijka stanęła na wysokości zadania i poprowadziła swój zespół do zwycięstwa.

Reklama

W hali na Podpromiu nic jednak nie zapowiadało pewnego triumfu Chemika, bowiem po wyrównanym początku meczu, od stanu 11:10, rzeszowianki zdobyły siedem punktów z rzędu, za sprawą m.in. serwisów Jeleny Blagojevic. Dopiero rezerwowa Aleksandra Lipska przełamała niemoc swojej drużyny, ale losy tej partii były już praktycznie rozstrzygnięte.

Po kilkuminutowej przerwie nastąpił zwrot akcji o 180 stopni. O ile w drugim secie zespół gości miał wyraźną przewagę, to w kolejnej partii wręcz znokautował rywalki. Na skrzydłach szalały mistrzyni Europy z 2011 roku Jovana Brakocevic oraz utalentowana 18-latka Martyna Czyrniańska. Ta druga zagrała niezwykle odważnie i skutecznie w ataku zdobywając 17 punktów i nagrodę MVP meczu. Czyrniańska zadedykowała wygraną kontuzjowanej koleżance.

Reklama

Bardzo cieszymy się z tego zwycięstwa. Zagrałyśmy dla Marleny, chciałyśmy pokazać jej, jak dla nas jest ważna i chcemy ją wspierać w tym trudnym momencie. Teraz mamy kolejny mecz u siebie, a to jest naprawdę wielka korzyść i co ważne, nie musimy daleko podróżować – skomentowała utalentowana skrzydłowa.

Tylko czwarty set dostarczył tak naprawdę większą dawkę emocji, a oba zespoły wzniosły się na najwyższy poziom. Podopieczne Stephane’a Antigi wygrywały już 11:5, ale policzanki powoli, ale systematycznie odrabiały straty i wyrównały na 15:15. Przez kolejne minuty obie ekipy grały "punkt za punkt", dopiero przy remisie 22:22 trzy akcje wygrał Chemik, a spotkanie asem serwisowym zakończyła Martyna Łukasik.

Developres nie składa jednak broni, jego liderka Jelena Blagojevic nie ukrywa jednak, że porażka we własnej hali w takim stylu bardzo boli.

Reklama

Zrobimy wszystko, żeby to się nie skończyło na trzech meczach. Ta porażka boli. Graliśmy we własnej hali i liczyłyśmy na to, że atut swoich kibiców nam pomoże. Szkoda mi tych ludzi, którzy tak licznie dziś przyszli. Dziś Chemik grał super, my mieliśmy swoje szanse, ale nie byłyśmy do końca skupione. Zabrakło też energii, żeby doprowadzić do piątego seta. Musimy jutro, pojutrze pomyśleć nad tym, co zrobić, by w tym trzecim spotkaniu wyrwać jak najwięcej - podsumowała Serbka.

Trzeci pojedynek zaplanowano na niedzielę, początek, godz. 17.30.