To już drugi mecz tego turnieju, który nie doszedł do skutku. Już w poniedziałek Międzynarodowa Federacja Siatkówki (FIVB) poinformowała, że Chińczycy, którzy w pierwszej imprezie LN ograli Brazylię na jej terenie, z powodu przypadków COVID-19 w swoich szeregach nie będą w stanie wystawić sześciu zawodników do gry w środowej potyczce z Francuzami. Wynik zweryfikowano jako walkower 3:0 dla mistrzów olimpijskich z Tokio.

Reklama

W czwartek Chińczycy mieli już zgodę lokalnych władz sanitarnych, by przystąpić do spotkania z Niemcami, ale z kolei ci odmówili gry, tłumacząc się obawami przed zakażeniem.

Światowa federacja i organizatorzy Ligi Narodów w oświadczeniu potwierdziły, że Niemcy złamali regulamin rozgrywek i przegrali walkowerem 0:3. Jednocześnie przeproszono zawodników drużyny chińskiej, działaczy, publiczność i kibiców siatkówki na całym świecie za wszelkie niedogodności.

Z kolei strona niemiecka w komunikacie krytykowała decyzję o dopuszczeniu do gry Chińczyków już pięć dni po pozytywnych wynikach testu, w dodatku bez ponownego badania PCR, a jedynie na podstawie lokalnych przepisów o izolacji.

Takie postępowanie według nas nie gwarantuje niezbędnego bezpieczeństwa członkom naszej ekipy - przekazano.

To niewiarygodne, że FIVB nie uważa za konieczne przeprowadzenie indywidualnych testów, by sprawdzić, czy zakażeni zawodnicy są już zdrowi. Takie ryzykowanie naszym zdrowiem złości i wprawia w osłupienie jednocześnie - podkreślił kapitan niemieckiej kadry Christian Fromm.

Niemcy, którzy wcześniej rywalizowali w Ottawie, na razie mają w dorobku trzy zwycięstwa i trzy porażki. Na Filipinach czekają ich jeszcze dwa spotkania, a później udadzą się do japońskiej Osaki na ostatni swój turniej fazy interkontynentalnej. Osiem z 16 zespołów z najlepszym bilansem po 12 seriach gier awansuje do imprezy finałowej w Bolonii w dniach 20-24 lipca.