Osiem medali zdobytych w Soczi daje Włochom jedenastą pozycję, jeśli chodzi o ich liczbę. Okazuje się jednak - i to jest dla niektórych działaczy pewnym zaskoczeniem - że liczy się również kolor olimpijskiego krążka. Dwa srebrne i sześć brązowych to jednak nie to samo, co na przykład 8 medali Japończyków, z których jeden jest złoty. Dlatego Japonia jest na 17. miejscu, a Włochy o pięć lokat dalej.
Może wszystkiemu winien jest prezes Włoskiego Komitetu Olimpijskiego Giovanni Malago, który przed wyjazdem reprezentacji nad Morze Czarne prosił, aby medali było nieco więcej niż w Vancouver. No i jest więcej i to nawet o 3, ale nie ma żadnego złotego. Takiej mizerii nie było od 1980 roku, gdy z Lake Placid Włosi przywieźli tylko dwa srebra. Mądry Malago po szkodzie uprzedził już, że z Korei, za 4 lata, mają przyjechać do Rzymu z 13 medalami, ale w liczbie tej muszą być trzy albo cztery złota.