Norwegia triumfowała z dorobkiem 1098,5 pkt. Niemcy zgromadziły 1075,7, a Polska - 1072,4. Tylko te trzy zespoły przekroczyły granicę tysiąca punktów, czwarta Austria zakończyła konkurs mając 978,4 pkt. i po raz pierwszy od igrzysk w Salt Late City w 2002 roku nie zdobyła ani jednego medalu w skokach.
Polacy wystąpili w składzie: Maciej Kot, Stefan Hula, Dawid Kubacki i Kamil Stoch. To historyczne osiągnięcie, Polska zdobyła pierwszy medal olimpijski w drużynowej rywalizacji.
Konkurs przebiegał pod dyktando Norwegów, którzy objęli prowadzenie po pierwszym skoku, gdy Daniel-Andre Tande osiągnął 136 m. Maciej Kot miał 129,5 m i Polska po pierwszej grupie zawodników plasowała się na czwartej pozycji. Na trzecią biało-czerwonych wyprowadził skaczący jako drugi Hula lądując na 130. m.
W kolejnej próbie świetnie wypadł Kubacki osiągając 138,5 m, gdy Niemiec Richard Freitag miał skok o cztery metry krótszy. Pomimo tego rywale utrzymali się na drugiej pozycji, ale ich przewaga na Polakami przed ostatnimi skokami pierwszej serii wynosiła tylko 0,2 pkt.
W zespole trenera Stefana Horngachera jako zamykający pierwszą serię wystąpił mistrz olimpijski na dużym obiekcie Stoch. Polak osiągnął 139 m, ale Niemiec Andreas Wellinger poleciał tylko o jeden bliżej i dzięki temu jego zespół utrzymał się na drugiej pozycji po pierwszej serii, mając 3 pkt przewagi nad Polską.
Prowadzili Norwegowie, którzy tylko o 2 pkt wyprzedzali Niemców i o 5 pkt Polaków. Do serii finałowej awansu nie wywalczyły zespoły USA, Czech, Włoch i Korei Południowej.
Po pierwszej serii w nieoficjalnej klasyfikacji indywidualnej prowadził Wellinger, drugi był Stoch, a trzeci Kubacki. Za dwójką Polaków plasował się Johansson, po nim jego rodak Tande i Niemiec Karl Geiger, który w pierwszej próbie miał 136 m, tyle samo ile Tande, który wyprowadził Norwegię na prowadzenie w zawodach.
W finale Norwegowie ponownie udowodnili, że idealnie trafili z formą na igrzyska w Pjongczangu. Tande osiągnął 140,5 m i dostał od niemieckiego sędziego notę marzeń - 20 pkt. Hula miał 134 m, Kubacki - 135,5 m.
Przed ostatnią grupą Polska była druga, ale mając zaledwie 0,6 pkt przewagi nad Niemcami. W pojedynku mistrzów olimpijskich Stoch uzyskał 134,5 m, tyle samo osiągnął Wellinger. Jednak Niemiec otrzymał wyższe noty za styl i dzięki temu wprowadził swój zespół na drugie miejsce.
Były niesamowite emocje i znów szczęśliwe zakończenie. Po swoim drugim skoku Kamil było mocno zawiedziony. Uważał, że mocno spóźnił wyjście z progu i zepsuł tę próbę. Ale mamy medal i to jest najważniejsze. Na pewno wszyscy są szczęśliwi, a nawet jeśli teraz któryś z nich odczuwa niedosyt, z czasem to osiągnięcie nabierze wartości. W końcu mamy medal olimpijski w drużynie - napisał na Facebooku dyrektor sportowy PZN Adam Małysz.
W całym konkursie Polska przegrała srebrny medal z Niemcami o 3,3 pkt, ale drugą serię tylko o... 0,3 pkt. W nieoficjalnej klasyfikacji triumfował Tande z dorobkiem 287,3 pkt (136 i 140,5 m), drugi był Wellinger - 284,2 pkt (140 i 134,5), a trzeci Stoch - 277,5 pkt (139 i 134,5) m). Polak uległ Niemcowi o 6,7 pkt.
Na czwartej pozycji znalazł się Kubacki - 275, 0 (138,5 i 135,5), na 11. Hula - 264,6 (130 i 134), a na 14. Kot - 255,3 (129,5 i 133).
Podziękowania i gratulacje dla polskich skoczków złożył na Twitterze prezydent Andrzej Duda.
Piękny dzień Polaków na olimpijskiej skoczni. Brawo M. Kot! Brawo S. Hula! Brawo D. Kubacki! Brawo K. Stoch! Brawo Ekipa! Brązowy medal Igrzysk Olimpijskich dla Polski! Dziękujemy i gratulujemy!!! - napisał Andrzej Duda.