Granerud zgarnął w weekend ponownie całą pulę i zainkasował 23 tys. franków szwajcarskich. W sumie po 22 konkursach zarobił 183 tys. CHF (ok. 772,3 tys. złotych).
Stoch, trzykrotny mistrz olimpijski, który w sobotę był drugi, a w niedzielę szósty jest wiceliderem listy płac z kwotą 127 950 CHF, wliczając w to 20 tys. CHF za triumf w Turnieju Czterech Skoczni (łącznie ok. 540 tys. zł).
Na trzecim miejscu pod względem oficjalnych zarobków plasuje się Niemiec Markus Eisenbichler (115 850 CHF), zaś dwie kolejne zajmują Polacy: Piotr Żyła, który wyprzedza Dawida Kubackiego. Żyła w sobotę był czwarty, zaś w niedzielę po słabym skoku w pierwszej serii uplasował się ostatecznie na 17. pozycji.
W kolejny weekend skoczkowie ponownie zawitają do Zakopanego (zamiast zawodów w Pekinie), więc reprezentanci Polski będą mieli szanse na podwyższenie swoich apanaży na dobrze znanym im obiekcie.
FIS za pierwsze miejsce w konkursie indywidualnym płaci 10 tys. franków, za drugie - 8 tys., a za trzecie - 6 tys. Ostatnią, 30. lokatę w serii finałowej wycenia na 100 franków. Triumf w drużynie to 7500 franków do podziału.
Oficjalne premie nie są jedynymi dochodami skoczków narciarskich. Zawodnicy ze światowej czołówki mają podpisane prywatne kontrakty sponsorskie i reklamowe, których wysokość jest objęta tajemnicą.