Prowadzona przez trenera Wadima Szachrajczuka ukraińska kadra w związku z wojną przygotowywała się do mistrzostw podczas miesięcznego zgrupowania na Węgrzech. W czwartek zagra z Polakami.
Kapitan wraca na stare śmieci
Stadion Zimowy w Tychach nie jest obcy Michnowowi, który w przeszłości bronił barw miejscowego GKS. W meczu z Serbią „zaliczył” cztery asysty.
Pamiętam oczywiście to lodowisko, wspaniałych tyskich kibiców. Serdecznie ich pozdrawiam i mam nadzieję, że i oni mnie pamiętają. Chcemy oczywiście wygrać te mistrzostwa, ale niczego nie będą obiecywał. Będziemy walczyć o każdy metr lodu - dodał zawodnik.
Przyznał, że turniej jest ważny dla Ukraińców.
Kobiety i dzieci w Ukrainie są bombardowane. Mam nadzieję, że każde nasze zwycięstwo może im dać choć trochę szczęścia, dumy. Kiedy zaczęliśmy trenować na Węgrzech trudno było ćwiczyć, bo wszyscy myśleliśmy o rodzinach i ludziach, którzy zostali w kraju. Teraz staramy się skupić na grze, ale oczywiście codziennie dzwonimy do bliskich, przyjaciół. A po turnieju wrócimy do Ukrainy i będziemy bronić ojczyzny - stwierdził 38-letni gracz.
Trudno skupić się na hokeju
Trener Ukraińców podkreślił, że przygotowania nie były łatwe.
Wiadomo jaka jest sytuacja, u nas trwa wojna. To coś strasznego. Mieliśmy możliwość wyjechać z kraju i trenować na Węgrzech. Alternatywą była rezygnacja z udziału w zawodach. Dziękuje wszystkim, którzy nam w tym pomogli. Było trudno od strony psychologicznej skupić się na hokeju, bo przecież nasze rodziny zostały w Ukrainie, gdzie giną ludzie - powiedział Szachrajczuk.
Podkreślił, że cieszy się z obecności ukraińskich kibiców na trybunach tyskiego lodowiska.
Bez kibiców nie ma sportu. Mam nadzieję, że w czwartek przyjdzie ich jeszcze więcej na to hokejowe święto i niech wygra lepszy. Zaczęliśmy mistrzostwa jako ostatni. Dziś robiliśmy sporo błędów w pierwszej tercji, potem się rozegraliśmy. Z Polską będzie trudniej, ale chcemy pokazać, że my tu przyjechaliśmy nie tylko po to, by wygrać jeden mecz z Serbią - zakończył trener.