Tym samym Amerykanka, która jeszcze we wrześniu skończy 39 lat, zrobiła kolejny krok w kierunku odniesienia siódmego triumfu w US Open oraz zdobycia 24. tytułu wielkoszlemowego, a tym samym wyrównania rekordu wszech czasów Australijki Margaret Court.

Zajmująca ósme miejsce w światowym rankingu, a rozstawiona z "trójką" w tej edycji nowojorskiej imprezy Williams w pierwszej partii raz przełamała podanie rywalki, co wystarczyło do zwycięstwa 6:3.

Reklama

W drugiej to 22. w klasyfikacji tenisistek Greczynka zaczęła dominować w decydujących fragmentach. W 12. gemie miała dwa setbole, ale doszło do tie-breaka. W nim Sakkari objęła prowadzenie 4-0, ale wtedy tak naprawdę zaczęły się emocje. Williams nie dawała za wygraną, doprowadziła do remisu 6-6, ale dwa kolejne punkty przypadły zawodniczce urodzonej w Atenach.

Z wysokiego "c" Sakkari, która po raz drugi w tym roku i zarazem karierze zameldowała się w 1/8 finału Wielkiego Szlema, rozpoczęła także decydującą odsłonę, przełamując od razu serwis Amerykanki. Wyszła na 2:0, ale Williams szybko odrobiła straty. Od stanu 3:3 do głosu doszła faworytka i po niemal dwóch i pół godzinie gry przypieczętowała sukces.

Williams popisała się 12 asami serwisowymi, ale Greczynka posłała o jeden więcej. Miała też więcej wygrywających uderzeń (35-30), ale górą była też w mało chlubnej statystyce niewymuszonych błędów (43-38). W całym spotkaniu Williams zdobyła siedem punktów więcej, co także świadczy o jego wyrównanym przebiegu.

25-letnia Sakkari, która w dorobku ma jeden zawodowy tytuł, niespełna dwa tygodnie temu pokonała Williams 2:1 w rozgrywanym na tych samych kortach turnieju WTA, a mecz układał się podobnie.

"Przyznam, że przemknęło mi to po głowie. Na szczęście dziś finał był inny" - przyznał tuż po ostatniej piłce była liderka światowego rankingu.

Reklama

Amerykanka dotychczas sześciokrotnie (1999, 2002, 2008, 2012-14) triumfowała w US Open. W poniedziałek wygrała 105. mecz w tej imprezie, co jest rekordem, a w ćwierćfinale zameldowała się już po raz 17., w tym 12. z rzędu, licząc edycje z jej udziałem. Ostatnio wcześniej niż na tym etapie odpadła w... 2006 roku.

W czołowej ósemce imprezy wielkoszlemowej zaprezentuje się w singlu po raz 53., czym wyrównała osiągnięcie Martiny Navratilovej. O jeden występ więcej na tym poziomie odnotowała inna słynna Amerykanka - Chris Evert.

Od trzech lat Williams czeka na upragniony 24. triumf w imprezie wielkoszlemowej. Od kiedy wróciła do gry po przerwie macierzyńskiej wiosną 2018 roku, czterokrotnie dotarła do finału zawodów tej rangi (w tym dwukrotnie w Nowym Jorku), ale za każdym razem schodziła z kortu pokonana.

W tym roku o sukces na kortach Flushing Meadows, których trybuny pozostają puste, powinno być - przynajmniej teoretycznie - o tyle łatwiej, że z powodu obaw dotyczących pandemii koronawirusa z udziału w turnieju zrezygnowało aż sześć z ośmiu czołowych tenisistek. Niektóre media sugerują, że to ostatnia jej próba wyrównania osiągnięcia Court.

Ćwierćfinałową przeciwniczkę Amerykanki wyłoni spotkanie Bułgarki Cwetany Pironkowej z Francuzką Alize Cornet.