Barty niespodziewanie na początku przegrywała 0:2, a w trakcie meczu zdarzało się jej nie najlepiej dobierać uderzenia, ale mimo to zakończyła spotkanie zwycięstwem w dwóch setach. Pomogła jej nieco rywalka, która w pierwszej partii popełniła 16 niewymuszonych błędów, a w całym pojedynku 30.

Reklama

Australijka - tak jak we wcześniejszym swoim meczu - miała mocno obandażowane lewe udo, ale nie widać było, by utrudniało jej to grę.

Trybuny świeciły pustkami

Podczas wcześniejszych meczów mogła liczyć na wsparcie kibiców, ale w sobotę - ze względu na wprowadzony w stanie Wiktoria pięciodniowy lockdown - jej grę na żywo oglądali tylko oficjele, dzieci od podawania piłek i trenerzy. Dla 24-letniej tenisistki to nowa sytuacja. W ubiegłym roku, gdy wznowiono międzynarodową rywalizację po przerwie związanej z pandemią COVID-19 i grano przy pustych trybunach, ona zdecydowała się pozostać w ojczyźnie.

"To bardzo dziwne, nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś takiego. To zmienia odbiór dźwięków na korcie. Zabrzmi to może trochę niegrzecznie, ale podobało mi się to. Uwielbiam dużą publiczność, ale dźwięk odbijającej się piłki także" - przyznała z uśmiechem triumfatorka wielkoszlemowego French Open 2019.

Australijczycy na triumf czekają 43 lata

Reklama

Jej kolejną rywalką będzie Amerykanka Shelby Rogers. Barty, która w poprzedniej edycji turnieju w Melbourne dotarła do półfinału, ma szansę zostać teraz pierwszą od 1978 roku reprezentantką gospodarzy, która wygra singlową rywalizację w Australian Open.

W sobotę awans do czołowej "16" wywalczyła również m.in. rozstawiona z "piątką" Jelina Switolina. Ukrainka zagra teraz z Amerykanką Jessicą Pegulą, która zadebiutuje na tym etapie zmagań wielkoszlemowych.