Nie będzie mnie tam. Jestem bardzo przesądny. Moja córka też – wyjaśnił podczas telekonferencji były ekwadorski piłkarz zawodowy, który od 12 lat kieruje karierą tenisową córki. W dniu meczu używam tego samego szamponu, noszę te same dżinsy, te same skarpetki i tę samą bieliznę. To nic nowego. Leylah i ja mamy zwyczaj, że jeśli coś działa, nie zmieniamy tego - kontynuował Fernandez.

Reklama

Mecz obejrzy w domu

Z goryczą wspominał ostatni raz, gdy dopingował córkę w finale turnieju WTA.

To było w ubiegłym roku w Acapulco i przegrała. Nienawidziłem siebie przez dwa dobre miesiące. Ludzie mówili mi: Daj spokój, to tylko gra, ona doszła do finału. Ale w głębi duszy była myśl: Nie, nie powinienem był przychodzić. Nie powinienem tam być.

Reklama

Finał, podobnie jak poprzednie mecze córki w US Open, obejrzy w swoim domu na Florydzie. Będę oglądać mecz z drugiej strony stołu kuchennego, gdzie zwykle jemy posiłki - dodał.

Sensacyjny skład finału

19-letnia Leylah Fernandez w drodze do finału niespodziewanie wyeliminowała m.in. rozstawioną z "dwójką" Białorusinkę Arynę Sabalenkę, broniącą tytułu Japonkę Naomi Osakę (3.), Ukrainkę Jelinę Switolinę (5.) i Niemkę polskiego pochodzenia Angelique Kerber (16.). Reprezentująca Kanadę zawodniczka zajmuje dopiero 73. miejsce w rankingu WTA.

Jeszcze większym zaskoczeniem jest awans do finału jej rówieśniczki Emmy Raducanu, sklasyfikowanej na 150. pozycji na liście WTA. Jest ona pierwszą w historii kwalifikantką, która dotarła do finału. Wygrała już dziewięć spotkań, w żadnym nie tracąc seta.

Mecz finałowy rozpocznie się o godz. 22 czasu polskiego.