Djokovic na swoim koncie ma pięć triumfów w Indian Wells. Wygrywał tu w latach 2008, 2011, 2014, 2015 i 2016. W 2020 roku turniej został odwołany z powodu pandemii, a przez kolejne trzy lata Serb nie pojawiał się w USA z względu na ograniczenia w podróżowaniu dla osób niezaszczepionych na Covid-19.
Nardi w Indian Wells ma mnóstwo szczęścia
Teraz wrócił do Kalifornii, ale na swoje szóste zwycięstwo musi poczekać w Indian Wells musi poczekać przynajmniej rok. Tegoroczna wyprawa za ocean okazała się dla niego kompletnie nieudana. Serb został "wyrzucony" z turnieju już w trzeciej rundzie i to przez tenisistę, który w światowym rankingu znajduje się na dopiero 123. pozycji.
Nardi w Indian Wells od samego początku ma mnóstwo szczęścia. Włoch dostał szansę gry w turnieju jako tzw. lucky loser. W kwalifikacjach przegrał z Belgiem Davidem Goffinem, ale w ostatniej chwili zastąpił kontuzjowanego Argentyńczyka Tomasa Martina Etcheverry'ego.
Djokovic wystawił sobie surową ocenę
20-letni Włoch wyszedł na kort pewny siebie. Nie zjadł go stres. Wiedział, że w pojedynku z najlepszym tenisistą na świecie nie ma nic do stracenia, więc nie czuł na sobie presji. To pozwoliło mu na swobodną grę i zaprezentowanie swoich największych umiejętności. Od samego początku na korcie nie czuł respektu przed utytułowanym Serbem. W efekcie po trzech setach mógł cieszyć się z pokonania wielkiego faworyta i awansu do kolejnej rundy.
Śniło mi się to wczoraj. To niesamowite uczucie. Nawet nie wyobrażałem sobie, że mogę z nim zagrać, a teraz go pokonałem. Przed meczem powiedziałem mojemu trenerowi, że nie chcę przegrać 1:6, 1:6 - powiedział po meczu Nardi.
Djokovic, jak na wielkiego mistrza przystało po spotkaniu pogratulował młodszemu o 16 lat rywalowi. Sobie natomiast wystawił bardzo surową ocenę. Byłem zaskoczony poziomem mojej gry, bardzo słabym - podsumował porażkę 36-letni Serb.