Świątek w ostatnich tygodniach wycofała się z dwóch turniejów. Oficjalnie potrzebowała odpoczynku. W piątek najpierw jak piorun z jasnego nieba gruchnęła widomość o tym, że najlepsza polska tenisistka rozstaje się ze swoim dotychczasowym szkoleniowcem, a dwie godziny później okazało się, że 23-latka nie zagra też na zwodach w Wuhan.

Reklama

Trwa ładowanie wpisu

Świątek i Wiktorowski współpracowali ze sobą trzy lata. W tym czasie nasza tenisistka wygrała m.in. cztery turnieje wielkoszlemowe - trzy razy triumfowała we French Open w Paryżu i raz na US Open w Nowym Jorku. Pod okiem tego szkoleniowca zdobyła również brązowy medal na igrzyskach olimpijskich.

Kto zajmie miejsce Wiktorowskiego?

Teraz przyszedł czas rozstania. Dla większości była to bardzo zaskakująca decyzja, ale Wojciech Fibak na łamach mediów przyznał, że nie jest zdziwiony, bo przeczuwał, że "coś wisi w powietrzu".

Na razie nie wiadomo, kto zajmie miejsce Wiktorowskiego. Świątek w mediach społecznościowych poinformowała, że poszukiwania i rozmowy trwają. Była tenisistka Katarzyna Strączy uważa, że liderka rankingu WTA powinna zdecydować się na kogoś, kto sam kiedyś należał do tenisowego topu. Jej zdaniem taka osoba może być dla Świątek mentorem i wprowadzić jej tenis na jeszcze wyższy poziom.

Wiktorowski zrobił karierę ponad stan?

Czy Wiktorowski może czuć się zawiedzony i rozczarowany końcem współpracy ze Świątek. Pragnący zachować anonimowość rozmówca Dziennik.pl uważa, że absolutnie nie. Według niego 43-letni szkoleniowiec może mówić o wielkim szczęściu, dzięki któremu zrobił karierę ponad stan.

Rozmówca Dziennik.pl zwraca uwagę na fakt, że Wiktorowski nigdy sam nie był wybitnym tenisistą. Ba! Nawet na naszym krajowym podwórku niczego wielkiego nie osiągnął jako zawodnik.

Za nim dostąpił zaszczytu pracy z Agnieszką Radwańską nie miał też żadnych spektakularnych dokonań trenerskich. To nie zazdrość, ale takie są fakty. Tomek choć nie miał wcześniej żadnych sukcesów zawodniczych i szkoleniowych dostał pod swoje skrzydła dwie najlepsze polskie tenisistki w historii - mówi rozmówca Dziennik.pl. W momencie, kiedy zaczynał współpracę z Radwańska i ze Świątek one już nie były anonimowe w świecie tenisa. Agnieszka należała do światowej czołówki, a Iga na koncie miała już pierwszego Wielkiego Szlema. Można powiedzieć, że przyszedł na gotowe. Czarną robotę za niego "odwalił" ktoś inny. On w sumie spijał śmietankę. Dlatego w żadnym wypadku nie może czuć się rozczarowany lub zawiedziony - zakończył.

Daria Abramowicz (L), Maciej Ryszczuk (2L), Iga Świątek (2P), Tomasz Wiktorowski (P) po wygranym wielkoszlemowym turnieju tenisowym US Open w Nowym Jorku / PAP / Marcin Cholewiński
Reklama

Szczęsny zaczyna "przygodę" w Barcelonie

Świątek i Wiktorowski zakończyli swoją współpracę. Odwrotnie sytuacja ma się w przypadku Wojciecha Szczęsnego i Barcelony. Polski bramkarz i jeden z najsłynniejszych klubów piłkarskich na świecie dopiero zaczynają wspólną "przygodę".

Szczęsny w sierpniu zakomunikował, że kończy sportową karierę, ale po miesiącu zmienił decyzję i wrócił z "emerytury". Jak sam powiedział - Barcelonie się nie odmawia. W środę oficjalnie związał się z nowym pracodawcą.

Szczęsny w Barcelonie na rok, czy dłużej?

W stolicy Katalonii ma grać do końca czerwca, czyli do czasu aż kontuzję wyleczy podstawowy bramkarz Barcelony Marc-Andre ter Stegen.

Czy Szczęsny ma w ogóle szanse zostać dłużej w obecnym miejscu? Nie można tego wykluczyć. Jeśli Polak będzie świetnie spisywał się w bramce Barcelony, a ona z nim w składzie sięgnie po trofea, to istnieje możliwość, że współpraca zostanie przedłużona.

Prezydent Barcelony, Joan Laporta, Wojciech Szczęsny i wiceprezydent katalońskiego klubu, Rafael Yuste / PAP/EPA / German Parga / FC BARCELONA HANDOUT