Pandemia koronawirusa sprawiła, że dwukrotnie odwoływano rundę mistrzostw świata w Warszawie. Wcześniej na PGE Narodowym rozegrano pięć turniejów Grand Prix, we wszystkich uczestniczył Zmarzlik.
Ten mój pierwszy start w 2015 roku był taki dość symboliczny, pełniłem wówczas funkcję zawodnika rezerwowego. Wyjechałem raz i wygrałem ten bieg. Bardzo dobrze wspominam natomiast te kolejne występy, miałem ciarki na plecach jeżdżąc przed tak liczną publicznością. Stadion był wypełniony po brzegi, świetna oprawa i atmosfera, to wyglądało wręcz jak z obrazka. Warto było to przeżyć, zarówno z pozycji uczestnika, jak i kibica - powiedział PAP Zmarzlik, który w środę gościł w Poznaniu na konferencji Impact'22.
Mimo, że czterokrotnie startował w Warszawie jako pełnoprawny uczestnik GP, nigdy nie stanął na podium, choć w każdym z tych turniejów meldował się w półfinale.
To prawda, trudno powiedzieć dlaczego tak się stało. Widocznie sprzętowo nie byliśmy wystarczająco skuteczni i dobrze "wyregulowani". Tory jednodniowe są dość specyficzne. Nie mówię, że one są złe, czy dobre, ale my przede wszystkim nie jeździmy na takich torach. Nie ma też zbyt wiele czasu, żeby się do nich odpowiednio przygotować. Czasami tak jest, że nagle ktoś trafi z ustawieniami, ale też do końca nie wie jak mu to się udało. Inni z kolei potrafią męczyć się przez całe zawody i nie mogą nic zrobić. Jest to po prostu kolejne wyzwanie, które trzeba pokonać - przyznał lider Moje Bermudy Stali Gorzów.
On sam nie chciał dywagować na temat najgroźniejszych rywali w najbliższej rundzie GP.
Ja po prostu robię swoje, skupiam się na sobie i to mnie tylko interesuje. Co do moich oczekiwań, sam awans do finału byłby już lepszym wynikiem, niż w poprzednich latach na Stadionie Narodowym - podkreślił 27-letni żużlowiec, który dwa tygodnie temu wygrał pierwszy turniej GP w chorwackim Gorican z dorobkiem 20 punktów.
Zmarzlik od początku sezonu imponuje wybitną formę. Jest najlepiej punktującym zawodnikiem w ekstralidze ze średnią 12,4 pkt na mecz. Wygrał finał Złotego Kasku oraz indywidualne międzynarodowe mistrzostwa ekstraligi. Świetnie zaprezentował się też w mistrzostwach Polski par klubowych, w których jego klub wprawdzie nie stanął na podium, ale gorzowianin w sześciu biegach zdobył 16 punktów.
Nie wyszedł mi jedynie pierwszy mecz ligowy z Motorem Lublinem (Zmarzlik wywalczył dziewięć punktów - PAP). Miałem drobne kłopoty sprzętowe, musieliśmy bardzo szybko reagować, ale o jeden bieg się spóźnialiśmy. Na pewno dotychczasowy przebieg sezonu należy ocenić pozytywnie. Przede wszystkim świetnie czuję się na motocyklu, o co zawsze +walczymy+ zimą w trakcie przygotowań, zarówno tych fizycznych, jak i sprzętowych. Nieco ponad miesiąc startów za nami i muszę powiedzieć, że był to bardzo dobry miesiąc. Jeśli następne nie będą gorsze, to będę szczęśliwy - podsumował.
Grand Prix w Warszawie odbędzie się w sobotę o godz. 19. Na PGE Narodowym zaprezentują się wszyscy wcześniejsi triumfatorzy - Słoweniec Matej Zagar (2015), Anglik Tai Woffinden (2016, 2018), Szwed Fredrik Lindgren (2017) i Duńczyk Leon Madsen (2019).