Nowa formuła, zgodnie z którą w Katarze rozgrywany był Klubowy Puchar Świata, zakłada, że po odbiorze serwisu pierwszy atak można wyprowadzić tylko i wyłącznie z drugiej linii. De facto oznacza wyłączenie z gry środkowego i rozgrywającego. Ten drugi bowiem może podać piłkę, czy to na prawo, czy na lewo i o jakimkolwiek zaskoczeniu rywala nie może być więc mowy. – Kiedyś siatkówka była grą dla ludzi inteligentnych, a teraz? Jeśli złota zasada wejdzie w życie, to wystarczy, że masz kilku wysokich chłopaków, którzy dysponują silną zagrywką i możesz dominować na parkiecie – tak o nowym rozwiązaniu mówi Leszek Urbanowicz, drugi trener w AZS UWM Olsztyn. – To kolejne udoskonalenie gry, które ma zwiększyć atrakcyjność tej dyscypliny, podobnie było z przerzuceniem piłki i dotknięciem górnej siatki. Tylko do czego to zmierza? – zastanawia się szkoleniowiec.

Reklama

Formuła nie zdała testu

Siatkówka, która powstała w XIX wieku w Stanach Zjednoczonych, przez ostatnie kilkadziesiąt lat zmieniła się nie do poznania, wszystko dla zwiększenia atrakcyjności widowiska. Zamiast pięciu zawodników mamy sześciu, wprowadzono obowiązkowe przejścia, podwyższono siatkę, zmieniono nawet punktację. Na początku obecnego sezonu wprowadzono kolejne zmiany, m.in. uproszczono system zmian. Kolejnym krokiem ku lepszemu ma być złota formuła, którą bardzo intensywnie promują szejkowie. Nad zatoką zgodnie z nową zasadą gra się już od jakiegoś czasu, teraz powstał pomysł, by go eksportować także na resztę globu. – To nie tak, że kraje arabskie wymyślają sobie siatkówkę, bo stoją za nimi ogromne pieniądze – denerwuje się Mazur. – Nie ulega wątpliwości, jeden turniej to za mało, by wyciągać jakieś daleko idące wnioski, ale nowa formuła nie uczyniła z gry ciekawszej, czy atrakcyjniejszej dla oka. Na tym etapie jest to nieatrakcyjne widowisko, w którym nie ma zbyt wielu rozwiązań techniczno-taktycznych. Nowa formuła nie zmieniła też układu sił. Te drużyny, które dominowały w rozgrywkach według starego systemu, okazały się także najlepsze w Katarze. Na dzień dzisiejszy jest to nietrafione rozwiązanie – dodaje szkoleniowiec.



Niezadowoleni ze zmian są także sami zawodnicy. Aleksiej Werbow, libero Zenitu Kazań, po przegrany 1:3 półfinale ze Skrą, nie szczędził pomysłodawcom gorzkich słów krytyki. – Wszystko jest czytelne. Nie ma miejsca na taktyczne zagadki – mówił. Także Michał Winiarski jest bardzo sceptyczny. – To jest kompletnie inny rodzaj siatkówki, każdy ma tutaj mniej zadań. Najwyraźniej ktoś nie miał co robić, siedział w domu i takie rzeczy wymyślił. Tą zmianą chciano wydłużyć wymianę piłek, uatrakcyjnić siatkówkę. Wydaje mi się, że będzie zupełnie odwrotnie – mówi siatkarz, który w Bełchatowie przechodzi rehabilitację po kontuzji barku.

Reklama

Trzeba będzie zmienić szkolenie

W środowisku pojawiły się głosy, że po 2012 roku złota reguła może wejść na stałe do regulaminu gry. – Odniosłem wrażenie, że po 2012 roku zasada złotej formuły będzie obowiązywała w całej siatkówce - powiedział menadżer Zenita Kazań Lenar Szamsutdinow, po spotkaniu, w którym uczestniczyli organizatorzy, gracze, trenerzy, sędziowie. – Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, federacja musiałaby to zrobić wbrew woli większości. Na razie to są tylko próby, z podjęciem jakichkolwiek decyzji trzeba jeszcze poczekać – mówi Mazur.

Reklama

Przedstawicielom FIVB jako argument za może posłużyć fakt, że drużyny z Europy i Brazylii, mimo że na co dzień nie grają według nowych zasad, nie miały problemu ze znalezieniem się na parkiecie. W półfinale na cztery zespoły, aż trzy reprezentowały Stary Kontynent i stare zasady: Skra Bełchatów, włoskie Trentino, rosyjski Kazań; wyjątek stanowił tylko irański Paykan. – To będzie zły ruch, który niczego nie da – ocenia jednak Urbanowicz.

– Nie będzie to oznaczało totalnej rewolucji. Ale jeśli tak się stanie trzeba będzie zmienić zasady szkolenia oraz selekcji zawodników – mówi Mazur. – Będzie trzeba się na poważnie wgryźć w nowe zasady, poznać jej niuanse. Szejkowie mogą sobie wymyślać jakieś tam sztuczki, ale tak naprawdę, to o wyglądzie siatkówki zadecydują najlepsi, a więc szkoleniowcy z najmocniejszych lig na świecie, z włoskiej, rosyjskiej oraz polskiej oraz z Brazylii i USA – dodaje.

Podobnego zdania jest także Travica. – Nie widzę sensu, by wprowadzać w tej chwili zmiany w treningu. To był dopiero jeden turniej rozgrywany według nowych zasad, by ta formuła się przyjęła potrzeba jeszcze wielu takich imprez. A jej wdrażanie, w tej, czy już innej formie, zajmie na pewno 2-3 lata. Takich zmian na szczęście nie wprowadza się z dnia na dzień – mówi Ljubo Travica, szkoleniowiec rzeszowskiego Asseco Resovii.